Polacy mają skłonność do podlewania religijności staroświeckim sosem. Zamiast być czymś żywym i atrakcyjnym, taka religijność staje się nieco siermiężna. Ale ostrzegałbym przed popadaniem w drugą skrajność - mówi w rozmowie z Dziennikiem ks. Kazimierz Sowa, szef religia.tv.
BARBARA KASPRZYCKA: Czy wiara to rzecz zabawna? KS. KAZIMIERZ SOWA: Wiara na pewno nie powinna być ani smutna, ani nudna. Wiara jest przecież spotkaniem z Bogiem, który kocha człowieka, i choćby z tego powodu jest czymś radosnym. To natomiast nie może, a przynajmniej nie powinno oznaczać, że jest śmieszna. - Ale są próby "ewangelizacji na wesoło". Jak wesoło opowiedzieć o grzechu? - Tego nie da się zrobić. To nie jest dobry sposób krzewienia wiary. Niezwykle trudno byłoby znaleźć taką formułę, która jednocześnie nie stawałaby się kpiną, obrażaniem wierzących. - A zagląda ksiądz na stronę GodTube? - Zdarza mi się. Jest to z pewnością jakaś próba wykorzystania internetu dla wyrażenia swojego zainteresowania religią. Kiedy zajrzałem tam pierwszy raz, odniosłem jednak wrażenie, że jest to twórczość dość często naiwna, a nieraz przekraczająca granice dobrego smaku. Przebojem stała się tam przeróbka raperskiej piosenki o tym, jak pociągające są „laski z grubymi tyłkami”. Przeróbka polega na tym, że pociągające stały się „laski z grubą Biblią pod pachą”. No cóż, pastisz i nabijanie się z rzeczy świętych najczęściej stają się grubiaństwem. Osobie wierzącej trudno zaakceptować tego rodzaju twórczość. W tym wypadku nie mogę uwierzyć w dobre intencje autora. Przypomina mi to przeróbkę fragmentu programu "Ziarno", w którym biskup Długosz śpiewał z dziećmi piosenkę. Ktoś nadał temu klubowy rytm i umieścił na YouTube. Byłoby to dość wdzięczne, gdyby nie tytuł pliku: "Klecha tańczy", i gdyby całe ujęcie nie zostało zmiksowano w psychodeliczną sekwencję klatek. Może twórcy GodTube mogliby to uznać za rzecz godną umieszczenia na swojej stronie. Ja jednak nie mogę przyjąć, że ten kto zmiksował w ten sposób biskupa Długosza miał w tym intencje zbożne, a już na pewno nie było to działanie ewangelizacyjne. - Co jest nieodpowiedniego w wyrywaniu się z religijnej konwencji? - Pewna forma nie przystaje do religii katolickiej. To, co dopuszczalne w niektórych wspólnotach protestanckich, dla mnie pozostaje nie do przyjęcia. Po prostu nie lubię popadania w ostentację i skrajność. Tak samo odpycha mnie nadawanie charakteru hardrockowego religijnym pieśniom, jak i słodkie sacro polo niektórych muzycznych dokonań ruchów oazowych. Katolicyzm jest religią powszechną i jako taka najlepiej oddziałuje w tonacji klasycznej, bez popadania w subkulturowość wszelkiej maści. Mam nawet czasem przeczucie, że Bóg ponad skrajności wyżej ceni religijność mainstreamową. Ale może to tylko moje odczucie. Nie potępiam z góry wszystkich prób wyrywania się z konwencji, ale przyznaję: nigdy nie należałem również do fanów np. montypythonowskiego "Żywotu Briana".
Może też im niebawem zacząć brakować żołnierzy i rąk do pracy.
Spotkanie rozpocznie się mszą w miejscowym kościele, później - muzyczny wieczór.