Reklama

Rozsypująca się mozaika

Mozaika z Madaby, zniszczona, pokruszona, rozsypana - to właściwy symbol współczesnego chrześcijaństwa w Ziemi Świętej - napisał w Rzeczpospolitej Ryszard Montusiewicz.

Reklama

Palestynizacja kościoła łacińskiego (tak nazywany jest rzymskokatolicki) i w konsekwencji marginalizacja wiernych innych narodowości. Wielowiekowy resentyment (łagodnie powiedziane) patriarchatu grecko-ortodoksyjnego wobec Kościoła zachodniego. Łacinnicy to dla nich potomkowie krzyżowców, kolonizatorzy, ciągle w jakimś sensie obcy, o tysiąc lat młodsi w tej ziemi. Z kolei melchici, czyli wierni Kościoła greckokatolickiego (pozostającego w jedności z Rzymem) to dla prawosławnych odstępcy, ci, którzy porzucili prawdziwy Kościół (ortodoksyjny), podtrzymujący nieprzerwanie tradycję jerozolimskiej gminy apostoła Jakuba. Chrześcijanie obawiają się coraz poważniej muzułmańskich fundamentalistów. Ataki na kościoły w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu Jordanu przeradzają te obawy w uzasadniony lęk. To muzułmanie wyznaczają w istocie czas chrześcijańskich nabożeństw. Muezin przerwał mszę św. celebrowaną przez Jana Pawła II w Betlejem w marcu 2000 roku, a pół roku wcześniej, też w Betlejem, wspólną mszę św. 13 zwierzchników Kościołów lokalnych – rzymskiego i wschodnich. Jednocześnie wiele chrześcijańskich zwyczajów ulega islamizacji. W czasie prawosławnych pogrzebów na cmentarz idą tylko mężczyźni, kobiety zaś, podobnie jak muzułmanki podczas swoich ceremonii żałobnych, pozostają na okazałej stypie. Rytualne zabijanie baranów podczas chrześcijańskich uroczystości ku czci św. Jerzego w Lod koło Tel Awiwu przypomina zwyczaje muzułmańskiego święta ofiarowania. Kryzys chrześcijaństwa w Ziemi Świętej ma także wewnętrzne podłoże. To kryzys tradycyjnej rodziny i kryzys powołań. W istocie pierwszy generuje drugi. Hierarchowie Kościołów wschodnich ubolewają, że ich wierni, szczególnie młodzi, po wyemigrowaniu do Ameryki, Australii czy Europy Zachodniej, porzucają praktyki religijne. Porywa ich świat, gdy braknie tradycyjnych więzi społecznych i rodzinnego środowiska. Każda rodzina ma już swoich krewnych w diasporze. Jedni pociągają drugich. Słabością chrześcijaństwa Ziemi Świętej jest niesamodzielność. Nie chodzi tylko o samowystarczalność finansową i organizacyjną. Znacząca część duchowieństwa, nie tylko zresztą katolickiego, pochodzi spoza społeczności lokalnej. Włosi, Amerykanie, Hiszpanie, Polacy, kilkanaście nacji. W parafiach, szkołach, ośrodkach charytatywnych pracują siostry filipińskie, francuskie, hinduskie. Klasztory kontemplacyjne, jak choćby betlejemski Karmel, uratowało przed zamknięciem sprowadzenie sióstr z Polski i Filipin.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
22°C Wtorek
wieczór
19°C Środa
noc
15°C Środa
rano
23°C Środa
dzień
wiecej »

Reklama