Skoty na sztucznym śniegu i żołnierze pod bronią pojawili się wczoraj na placu Politechniki. Zdjęcia w inscenizacji z przełomu 1981/1982 roku realizowano tuż przed 26. rocznicą 13 grudnia. Dymy widać było z daleka. Bliżej placu pojawiły się białe połacie piany udającej śnieg i charakterystyczny zapach buzujących koksowników - Życie Warszawy opisuje realizacje filmu "Popiełuszko".
Pod bokiem pancernego wozu, tuż przy ogniu, skupiła się grupa żołnierzy. Wokół nich... tłum fotoreporterów. – Doskonale pamiętam tamte czasy. Stałem wśród demonstrantów, krzycząc „Chodźcie do nas!”. A ludzie nie reagowali. Przykre, zwłaszcza, że miałem wtedy 18 lat i w głowie sporo ideałów – wspomina Mariusz Dziecic. Inny, przebrany w mundur statysta, rzuca: – To musiały być straszne czasy. Dobrze, że ich nie pamiętam, urodziłem się 22 grudnia, dziewięć dni po wprowadzeniu stanu wojennego. Wśród fotoreporterów nagłe poruszenie: Jest Popiełuszko! Adam Woronowicz. – Kręcimy scenę stanu wojennego, wielkiego dramatu narodowego podziału, który widział i starał się zrozumieć ksiądz Jerzy. Po jednej i po drugiej stronie barykady stali przecież Polacy – komentuje aktor. Reżyser i zarazem scenarzysta filmu Rafał Wieczyński dodaje, że w takich ujęciach, jak realizowane pod Politechniką, chciałby jak najpełniej pokazać rzeczywistość stanu wojennego, jego grozę przemieszaną z absurdem. – Wiem, że na ekranie ten okres już się pojawiał, np. w filmie „Śmierć jak kromka chleba”, ale dotyczył jednego wydarzenia. Chcemy pokazać szersze spektrum – mówi. Wczoraj na placu Politechniki minął 58. dzień zdjęciowy „Popiełuszki”. Na zrealizowanie całego filmu potrzeba 75 dni. Ostatni klaps padnie w kwietniu. – To będzie równie trudna scena jak wczorajsza: demonstracja majowa na Starówce – mówi reżyser. W obsadzie filmu, którego budżet wyniósł blisko 12 mln zł, znaleźli się m.in. Zbigniew Zamachowski, Maja Komorowska, Marta Lipińska, Jan Englert i Józef Glemp (w roli samego siebie). Premiera filmu w październiku 2008 r.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.