PE przyznaje dzieciom prawo do zabijania... dzieci

Komentarzy: 6

Nasz Dziennik/a.

publikacja 17.01.2008 06:02

Parlament Europejski przyjął wczoraj raport o strategii na rzecz praw dziecka. Nawiązuje on do prawa do zdrowia reprodukcyjnego, co zgodnie z definicjami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oznacza również dostęp do aborcji, edukacji seksualnej i antykoncepcji, bez kontroli rodziców - pisze Nasz Dziennik.

Na szczególną uwagę zasługuje również punkt 165, w którym podkreśla się znaczenie wspierania polityki w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego w celu zmniejszenia i unikania chorób przenoszonych drogą płciową, w tym AIDS. Należy podkreślić, że owe "prawa" dzieci z założenia nie wymagają ani wiedzy, ani kontroli rodziców. Zapisy te wprowadzono, "mając na uwadze, że należy uznać prawa dziecka jako niezależnej osobowości prawnej i że mimo międzynarodowych i krajowych przepisów dziewczynki i kobiety są często ofiarami nierówności prawnych, społecznych i ekonomicznych, dotyczących wykonywania przysługujących im pozytywnych i podstawowych praw, takich jak dostęp do edukacji, szkoleń i ochrony zdrowia, bezpiecznej żywności, czystej wody oraz praw reprodukcyjnych dla nastolatek (sic!!!)" - czytamy w przyjętym wczoraj raporcie. Rodzi się w tym momencie pytanie, czy unijni decydenci zdają sobie sprawę z konsekwencji przyjętego dokumentu. Unia Europejska najwyraźniej nadal tkwi w błędnym przekonaniu, że receptą na zapobieganie chorobom przenoszonym drogą płciową jest stosowanie antykoncepcji oraz tzw. edukacja seksualna, natomiast najskuteczniejszym środkiem planowania rodziny - aborcja. Najwyraźniej przykłady Francji i Wielkiej Brytanii, gdzie tego typu skrajnie liberalna polityka poniosła fiasko i w zasadzie doprowadziła do kryzysu społecznego, są zbyt mało sugestywne, aby przekonać unijnych prawodawców do zmiany kursu. Raport, mimo fatalnych, skrajnie liberalnych zapisów, zawiera również pozytywne postanowienia. Przede wszystkim apeluje o zakazanie rozpowszechniania obrazów i treści szkodliwych oraz wprowadzania do obrotu brutalnych gier wideo, które "poprzez zachęcanie do przemocy i seksizmu mogą wywierać szkodliwy wpływ na rozwój psychofizyczny dziecka". Wskazuje przy tym na narastający problem wymiany plików multimedialnych zawierających obrazy pornograficzne. Wyraża przy tym swoje poparcie dla programu "Bezpieczniejszy internet". Posłowie wzywają w nim także do stosowania eksterytorialnego prawa karnego wobec turystyki seksualnej z udziałem dzieci. W zestawieniu jednak z ustępami prowadzącymi w linii prostej do demoralizacji dzieci i młodzieży, obniżenia wieku inicjacji seksualnej oraz obniżenia wartości tradycyjnego modelu rodziny brzmią one co najmniej kuriozalnie. Może kiedyś wreszcie panowie parlamentarzyści wyciągną wnioski z dotychczasowych doświadczeń i zaczną promować zdrowy model rodziny, w którym dziecko będzie cieszyło się rzeczywistymi prawami dziecka, nie zaś unijno-liberalnym potworkiem prawnym, który z jego dobrem ma w niektórych momentach niewiele wspólnego. Czy tak trudno przyznać się do popełnionych błędów?

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona