„Strach" jest jak fałszywa moneta

Dotąd każdy, kto brał do ręki książkę wydaną przez Znak, wiedział, że marka tego wydawnictwa oznacza jakość i rzetelność. Po publikacji 1„Strachu" ten prestiż został mocno zachwiany - uważa rzecznik kardynała Stanisława Dziwisza, którego tekst zamieściła Rzeczpospolita.

W artykule ks. Roberta Nęcka, rzecznika prasowego archidiecezji krakowskiej czytamy: Nie chodzi o to, by zakazywać drukowania książek. Ale jeśli wydawnictwo legitymizuje się chrześcijaństwem, to bardziej starannie powinno dobierać pozycje wydawnicze W ciemności zawsze rodzi się podejrzliwość. Jak ją zlikwidować? Oświetlić. Ale nie światłem o mocy 5 tysięcy watów, bo tak mocne światło może oślepić, zamiast oświetlić... Mam wrażenie, że tak właśnie dzieje się z książką Jana Tomasza Grossa, która – gdyby była rzetelnie i solidnie napisana – mogłaby stać się takim oświetleniem, padającym na zawiłe stosunki polsko-żydowskie. Niestety, radykalizm zawarty we wszystkich sformułowaniach i stwierdzeniach autora „Strachu” co najwyżej może czytelnika oślepiać i zamiast zbliżyć strony sporu do siebie, jeszcze bardziej ugruntowuje je w swoich przekonaniach. I tak ci, którzy są przeciwni dialogowi, będą nadal jego przeciwnikami, i to ze zdwojoną siłą, ci zaś, którzy od zawsze byli zwolennikami polsko-żydowskiego dialogu, to i bez tej książki będą chcieli rozmawiać, szukać porozumienia. Radykalizm, fragmentaryczność i uogólnienia, które stosuje autor „Strachu”, sprawiają, że książka ta może stać się poważnym zagrożeniem dla dialogu polsko-żydowskiego, nad którym obie strony pracowały latami. Radykalizm zazwyczaj bowiem zaostrza spór. Oczywiście, że nie wolno uciekać od tej problematyki, że należy stanąć twarzą w twarz z naszą przeszłością, także tą niechlubną. Nie wolno jednak przyjmować, że tylko po stronie polskiej byli źli ludzie, bo to po prostu nieprawda. Byli i źli Polacy, i źli Żydzi; i jedni, i drudzy postępowali niemoralnie. Ale byli także zacni Polacy i zacni Żydzi i nie wolno nam o tym zapominać. A autor najwidoczniej o tym pamiętać nie chce. Gross wielokrotnie na stronach „Strachu” stawia Kościołowi zarzut milczenia, cichego przyzwolenia na zbrodnie popełniane na narodzie żydowskim. Wymienia m.in. wielkiego metropolitę księcia kard. Adama Stefana Sapiehę jako tego, który milczał. Tymczasem przecież kard. Sapieha zakładał komitet książęco-biskupi z myślą, by pomagać wszystkim prześladowanym w szukaniu schronienia. I warto dodać, że z tej pomocy korzystali wszyscy – i Polacy, i Żydzi. Kiedy kard. Sapieha słał protesty do Berlina, to czynił to w obronie obywateli Polski, bez względu na narodowość. Ale niestety nie dowiemy się tego z najnowszej książki Jana Tomasza Grossa. Dowiemy się za to, że kard. Sapieha nie przeciwstawił się, że milczał, że nie uczynił nic, by ratować Żydów. Przypomina mi to trochę nagonkę na papieża Piusa XII, że w czasie wojny nie interweniował w sprawie Holokaustu. Wówczas też mało kto wspominał, że na koszt Stolicy Apostolskiej przerzucono z Europy do Ameryki Południowej ok. 30 tysięcy Żydów. I to właśnie z inicjatywy ówczesnego papieża. W Niemczech z kolei niektórzy proboszczowie oficjalnie zabrali głos, by potępić działania nazistów i zaraz potem zostali zamordowani. W ten sposób niewiele pomogli uciskanym Żydom.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 1 2 3 4 5 6
28°C Środa
dzień
29°C Środa
wieczór
26°C Czwartek
noc
21°C Czwartek
rano
wiecej »