Patriarchat moskiewski odniósł zwycięstwo w walce o prawo do wykładania prawosławia w rosyjskich szkołach. Nie podoba się to wyznawcom innych religii - pisze Rzeczpospolita.
– Ponawiamy prośbę milionów ludzi o włączenie do nauczania w szkołach nowego przedmiotu, dzięki któremu dzieci z rodzin prawosławnych mogłyby poznawać prawosławną kulturę – zaapelował metropolita kałuski i borowski Kliment, otwierając w poniedziałek na Kremlu doroczne Czytania Bożonarodzeniowe, stanowiące jedną z okazji do dialogu między rządem a Cerkwią.Apel hierarchy wydawał się kolejną nieskuteczną prośbą, jedną z wielu, które od 2002 roku kierowane są przez Cerkiew pod adresem państwa. Ministerstwo Edukacji konsekwentnie sprzeciwiało się „wpuszczeniu prawosławia do szkół” z uwagi na świecki charakter resortu oświaty. Przeciwko „klerykalizacji szkoły” ostro protestowało też środowisko naukowe i przedstawiciele innych wyznań. Cerkiew nie dawała jednak za wygraną. Pod koniec zeszłego roku do Ministerstwa Edukacji wpłynął projekt, w ramach którego patriarchat moskiewski zaproponował objęcie zajęciami również młodych muzułmanów, wyznawców judaizmu oraz buddystów. W przypadku dzieci z rodzin ateistycznych przewidziano zastąpienie zajęć z religii przedmiotem z pogranicza filozofii i kulturoznawstwa.– Projekt został przyjęty – zadeklarował ku zaskoczeniu obserwatorów minister edukacji Andriej Fursienko, odpowiadając na apel biskupa Klimenta. Oznacza to, że już w przyszłym roku w rosyjskich szkołach rozpoczną się obowiązkowe zajęcia z kultury prawosławnej lub lekcje o zbliżonym, lecz niereligijnym charakterze. Wiadomość została przyjęta ze zdumieniem przez reprezentantów wyznań niechrześcijańskich. – Jesteśmy za nauczaniem kultury różnych religii w ramach jednego, wspólnego dla wszystkich przedmiotu – oświadczył rzecznik Federacji Wspólnot Żydowskich Boruch Gorin. Jest przekonany, że zaproponowana przez Cerkiew segregacja wyznaniowa uczniów spowoduje pojawianie się w klasach dzieci-wyrzutków i będzie sprzyjała wzrostowi ksenofobii. – Jesteśmy przeciwko faworyzowaniu w szkołach jakiegokolwiek wyznania – wtóruje Gorinowi członek Rady Muftich Rosji Nafigułła Aszirow. Reprezentant wspólnoty muzułmańskiej nie wątpi, że nowy przedmiot stanie się okazją do narzucania dzieciom prawosławnej ideologii mimo ich woli. Ilustracją tego, jak ingerencja Cerkwi w różne sfery życia społeczeństwa prowadzi do radykalizacji nastrojów, mogą być wydarzenia sprzed tygodnia. W Tatarstanie w święto Chrztu Pańskiego prawosławni kapłani pokropili wodą święconą wszystkie noworodki w jednej z klinik położniczych, nie zważając na muzułmańskie pochodzenie wielu z nich. Już nazajutrz pod ścianami szpitalnymi stała pikieta członków Tatarskiego Centrum Społecznego, którzy odebrali tę akcję jako przejaw polityki państwowej, naśladującej przymusową chrystianizację zamieszkujących Rosję narodów muzułmańskich w czasach carskich. Hierarchowie Cerkwi pozostają głusi na głosy krytyków. – Trzeba skończyć z obrzydliwym wykorzystywaniem fałszywego argumentu, że wykładanie kultury religijnej będzie powodowało konflikty międzywyznaniowe – oznajmił wczoraj kierownik Wydziału Kontaktów Zewnętrznych Moskiewskiego Patriarchatu metropolita Cyryl.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.