Choć tytuł wskazuje na Skrzynki, tym razem rozejrzymy się wokół. Nie tylko po dekanacie.
Od pewnego czasu znajduję w mediach społecznościowych ciekawe konta, prowadzone między innymi przez młodych, zafascynowanych liturgią. Tym samym spełnia się moje marzenie, by o sprawach ważnych, a często nierozumianych, mówić w sposób jasny i przekonujący, pozwalający dobrze przeżyć to, w czym uczestniczymy – często – bezrefleksyjnie.
Jednym z nich jest @ceremoniarz.wro, czyli Patryk Bożemski. Przed kilkoma dniami opublikował film, będący reakcją na dość często zadawane mu pytanie: dlaczego tak jest… bo u mnie w parafii… Zdecydowana odpowiedź nie każdemu przypadnie do gustu. „Nie nagrywam swoich filmów po to, żeby przekazywać moje widzi mi się, prywatne opinie, moją interpretację przepisów. Nagrywam o tym, jakie są normy liturgiczne, jakie są przepisy liturgiczne i tak, jak należy to robić, jak Kościół każe. Pisanie o tym, że u was jest inaczej, świadczy o tym bardzo często, że coś po prostu jest źle, albo pewne rzeczy wykonuje się niewłaściwie. Tutaj nie chodzi o prywatne opinie proboszcza, księdza wikariusza (…) Tutaj chodzi o dobro liturgii i o jej właściwy przebieg”.
Autor nagrania dotknął dwóch problemów. Pierwszym jest znajomość przepisów, drugim – gdzieś w podtekście – zrozumienie czemu służą. Skąd się wziął zapis, czemu służy, dlaczego ma być tak, a nie inaczej.
Najprostszym i najbardziej czytelnym przykładem jest godzina sprawowania Wigilii Paschalnej. Mszał zakazuje rozpoczynania jest przed zapadnięciem zmroku. Rzeczywiście, dziwnie musi się czuć ktoś, kto słyszy opowieść o błogosławionej nocy, gdy tymczasem plac przed świątynią rozświetlony jest nie blaskiem ognia, ale mającym jeszcze długą drogę do przebycia słońcem. Powiedzmy szczerze, rozpoczynanie najważniejszej liturgii roku o godzinie osiemnastej wynika jedynie z lęku przed tym, że ludzie nie przyjdą do kościoła. Że coś się zawali. Gdy tymczasem wierność przepisom jest szansą na zbudowanie czegoś nowego, głębszego, bardziej zakorzenionego w wierze Kościoła.
Przykłady można mnożyć. Dziś nie chodzi o to, by tworzyć kolejny katalog błędów i nadużyć, ale dać sygnał, jak ważna jest próba zrozumienia sensu tego, co nazywamy przepisami liturgicznymi. Ot, chociażby posługi w liturgii. Przed Soborem, ale i długo po nim, prezbiter nie wychodził do ołtarza sam. Musiał towarzyszyć mu ministrant. Legendarną już jest opowieść o tym, jak podczas Soboru biskupi czekali w Bazylice Świętego Piotra nie na wolny ołtarz, ale na ministranta. Do jednego z nich miał podejść Jan XXIII i zaproponować, że podejmie się tej posługi. Obecność ministrantów (i nie tylko) wyraża wiarę, że liturgia jest objawieniem tajemnicy Chrystusa i Kościoła, Głowy i Ciała. Dlatego tak ważne jest, by wszyscy, „czy to wyświęceni szafarze, czy to świeccy wierni, pełniący swój urząd posługi lub swoją funkcję, winni wykonywać tylko to wszystko, co do nich należy” (OWMR 91).
Celebrując liturgię jesteśmy – w większości – przekonani, że jej uczestnicy wiedzą co się dzieje i rozumieją każdy gest, znak słowo. Gdy tymczasem…
Opublikowaliśmy wczoraj fragment referatu, wygłoszonego przed rokiem przez Marco Panero SDB w Rzymie. Słuchaczami byli penitencjarze mniejsi (czyli spowiednicy) bazylik papieskich. Prelegent powiedział między innymi: „jest prawdą, że niekiedy słyszymy w konfesjonale wyznania, będące przejawem delikatności sumienia i dobrze pielęgnowanej wiary. Jednakże - przynajmniej w moim doświadczeniu - zdarzają się one rzadko, podczas gdy przeważają spowiedzi, powiedzmy ‘porażające’, gdzie poziom wiary i duchowej dojrzałości bywa bardzo niski, a nawet zdarzają się ciężkie przewinienia, których wierni nie dostrzegają”. Choć prelegent wskazywał na spowiedź, przez analogię śmiało możemy mówić o przeżywaniu innych sakramentów, w tym także Eucharystii. Nie będzie przesadą gdy powiemy, że większość uczestników celebracji nudzi się, patrząc na ołtarz i nie rozumie tego, co kryje się za „magią” znaków.
Mówił o tym także, w innym filmie, Patryk Bożemski. Szczerze przyznał, że jego zainteresowanie liturgią zrodziło się z… nudy. O ile większość, ziewając, przestaje w pewnym momencie w liturgii uczestniczyć, on postanowił ją zgłębić i swoją fascynacją dzielić się z innymi. Jego świadectwo przywołało w mojej pamięci moment, gdy starszy już parafianin, emerytowany górnik, wyznał, że dopiero po kilku latach katechez, wyjaśnień, rekolekcji, zrozumiał i zafascynował się celebracją Triduum Paschalnego.
Oczywiście można zastanawiać się dlaczego pokolenie obecnych trzydziesto- czterdziestolatków, które przeszło przez co najmniej dziesięć lat religii w szkole, nie rozumie nie tylko liturgii, także nie zna Pisma świętego, nie wie ile Starego Testamentu przeniknęło do liturgii Kościoła, ale i do współczesnej literatury i sztuki. Być może – gdyby znajomość była lepsza – nie mielibyśmy takich ekscesów, jak ostatnio we Wrześni. Przy czym niekoniecznie winiłbym szkołę i katechetów. Wielokrotnie byłem świadkiem nacisków rodziców, zatroskanych o to, by dziecko się nie przemęczyło: „po co tyle wymagać; przecież zna Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo…”
Napisałem na początku, że spełnia się moje marzenie. Otóż będąc w wieku emerytalnym z filmikami już sobie nie radzę. Zostawiam ich produkcję młodszym ciesząc się, że przestrzeń, gdzie Kościół jest ciągle za mało obecny, zapełniają ci, którzy robią to dobrze i docierają tam, gdzie media katolickie jeszcze sobie nie radzą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"To kolejny ewidentny akt zuchwałości i lekceważenia norm międzynarodowych".
Na rynku nie ma miejsca dla produktów, które nie spełniają wymagań.
Tusk: w dokumencie po szczycie Rady Europejskiej znalazł się zapis o "rewizji" systemu ETS2