Reklama

Wierzyć z Kościołem czy z Węcławskim?

Przekonanie o tym, że Kościół nie przechował świadectwa o Jezusie w sposób wiarygodny to główny zarzut prof. Tomasza Węcławskiego wobec chrześcijaństwa - uważa ks. dr Grzegorz Strzelczyk z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego.

Reklama

Zdaje się, że optyce Węcławskiego religia jako taka, przez sam fakt uwspólnotowienia doświadczenia (choć nie tylko), jest czymś negatywnym. O ile doświadczenie w ostateczności może być zinterpretowane religijnie, to już nie ma prawa tworzyć instytucji, tradycji, zbiorowej pamięci – wydaje się twierdzić. A dlaczego nie? - pytam. KAI: Intrygująca jest też wizja transcendencji według Węcławskiego, odnosząca się do doświadczenia „przekraczania własnej egzystencji”. - Węcławski już w czasie wykładów mówił o „transcendencji do wewnątrz”, o tym, że transcendencja nie jest nam dana jako coś z zewnątrz nas, ale jest wewnątrz naszego doświadczenia. A więc problem obiektywnego istnienia czy nieistnienia transcendencji, czy jak to ujmują klasyczne tradycje religijne: istnienia czy nieistnienia Boga - według Węcławskiego - jest wtórny. Istotny jest natomiast problem indywidualnego doświadczenia. KAI: Czyli dla Węcławskiego kluczowa jest kwestia osobistego doświadczenia? - O ile dobrze go rozumiem, to tak. Pozostaje jednak pytanie, czego doświadczamy? Moim zdaniem przedmiot doświadczenia nie powinien być wzięty w nawias, tak jak nie należy pomijać w analizie wpływu na siebie różnych doświadczeń – własnych i przekazanych przez innych. Szkoda, że do wątpliwości dotyczących analizy doświadczenia Węcławski się nie ustosunkował. Stawiam obiekcje, ale nie ma na nie odpowiedzi, więc dyskusja zamiera. Uważam, że analiza samego pojęcia doświadczenia, czy też sposób, w jaki Węcławski je analizuje ma fundamentalne znaczenie dla całości oglądu. To zejście ku indywiduum, ku podmiotowi sprawia, że perspektywa zawęża się. Tak odbieram teksty Węcławskiego. Oczywiście – mogę się mylić co do pewnych punktów rozumienia jego tekstów, ale to już on sam musiałby zasygnalizować. KAI: Czy można podziewać się debaty teologów? - Debata teologów może być pomiędzy teologami, czyli w ramach perspektywy wspólnej wiary. Tu możliwa jest debata bardziej historycznej bądź filozoficznej natury. Proszę zauważyć, że w tekście „Ku Możliwemu” w ogóle nie używam argumentów ściśle teologicznych, dominuje perspektywa historyczna. Teraz mam wrażenie, że Węcławski nie chce dyskutować na tej płaszczyźnie. Jakby dryfował w stronę wiary, tyle że już swojej. Bo trudno tu mówić o „światopoglądowej neutralności”. W efekcie mamy dwa wyznania wiary: każdy może wybrać czy wierzy z Kościołem czy wierzy z Węcławskim. Przy czym w tym drugim przypadku – zważywszy na trudność pomieszczenia wiary wspólnotowej w jego koncepcji – może to być wspólnota dość niepewna. KAI: U Węcławskiego więcej jest pytań niż odpowiedzi? - Podkreśla on bardzo mocno wartość stawiania pytań. Nie wydaje mi się, żeby w Kościele ktoś tę wartość na serio i programowo negował. Raczej mówimy tak: pytanie i odpowiedź stanowią dynamiczny układ, nie wolno ich separować. Na niektóre pytania udaje się odpowiedzieć i potem tej odpowiedzi można się trzymać. Tymczasem tekst Węcławskiego kończy się tak: istotne jest to, „co wydarza się w samym sednie ludzkiego życia jako dotknięcie jego własnej prawdy”. Wyróżnienie w tekście wskazuje, że autor kładzie akcent na prawdę, ale obawiam się, że jednak bardziej na „własną”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
0°C Piątek
rano
4°C Piątek
dzień
4°C Piątek
wieczór
2°C Sobota
noc
wiecej »

Reklama