Reklama

Polscy publicyści o sprawie molestowania przez księdza

Środowe gazety zamieszczają komentarze i analizy związane z opisana przez Gazetę Wyborczą sprawą rzekomego molestowania nieletnich przez księdza ze Szczecina.

Reklama

- Afery pedofilskie z udziałem księży spowodowały poważne kryzysy Kościoła w USA czy Irlandii, m.in. osłabienie autorytetu i spadek liczby wiernych. Czy Kościołowi w Polsce też to grozi? - Byłem w USA w 2006 r. po fali afer pedofilskich w Kościele, gdy suma odszkodowań, jaką zapłacił Kościół, przekroczyła miliard dolarów, a dwie diecezje ogłosiły z tego powodu bankructwo. Jednak po tym okresie załamania i odejść od dwóch lat liczba wiernych w Kościele rośnie. Dlaczego? Według mnie ludzie docenili to, że Kościół potrafił przyznać się do błędów i powiedzieć o tym wprost. - Jaka nauka z przypadku szczecińskiego płynie dla Kościoła w Polsce? - W sytuacjach kryzysu kapłani muszą powiedzieć: w Kościele wszyscy jesteśmy ludźmi - hierarchowie, świeccy, duchowni - i mamy prawo do błędu, ale powinniśmy umieć się do tych błędów przyznawać. Największym dramatem byłoby zostawienie problemów, nie tylko seksualnych, bez wyjaśnienia. Z zaskoczeniem, ale pozytywnym, obserwowałem wczoraj aktywność księży z archidiecezji szczecińskiej. Głos zabrał rzecznik prasowy archidiecezji, wypowiadał się następca ks. Andrzeja. Nie można powiedzieć, że Kościół odwrócił się plecami. Jest próba podjęcia problemu, choć oczywiście sprawa jest bardzo bolesna. - Przy okazji ujawniania skandali w Kościele niektórzy zarzucają mediom chęć szkodzenia Kościołowi. Czy media mają prawo pisać o takich sprawach? - Oczywiście, że mają prawo, ale pod jednym warunkiem, że publikacja jest szansą na wyjaśnienie sprawy. Artykuł w „Gazecie Wyborczej” pod względem rzetelności dziennikarskiej jest w porządku. Fakt, że duchowny jest grzesznikiem czy człowiekiem chorym, nie jest jeszcze skandalem. Skandal pojawia się, gdy pozwala się, by jego chore skłonności były realizowane – pisze w Rzeczpospolitej Tomasz P. Terlikowski. W obszernym tekście, zatytułowanym "Nie idźcie irlandzką drogą" czytamy: Puste seminaria, wymiecione z kandydatek nowicjaty zakonne, radykalny spadek uczestniczących w praktykach religijnych i głęboki kryzys zaufania do instytucji kościelnej – wszystko to są w Irlandii skutki kryzysu, który rozpoczął się podobnie jak u nas w Szczecinie. Ujawnienie przez prasę pierwszych przypadków krycia duchownych molestujących dzieci i młodzież doprowadziły do wywołania lawiny nowych tekstów, z których każdy ujawniał inny wstydliwy (i nie zawsze prawdziwy) szczegół czy wątek sprawy prześladowania, bicia czy molestowania seksualnego, które miało dokonywać się w instytucjach katolickich. Nie inaczej jest w Stanach Zjednoczonych, choć tam straty (nie finansowe, lecz moralne), m.in. dzięki zaangażowaniu zdecydowanych świeckich, są nieco mniejsze. Czy podobny skandal grozi Kościołowi w Polsce? Czy „sprawa szczecińska” stanie się kamieniem, który uruchomi lawinę takich spraw? Na razie niewiele na to wskazuje. O wiele większy skandal, jakim była sprawa arcybiskupa Juliusza Paetza, nigdy do końca niewyjaśniona, wcale nie doprowadził do radykalnej zmiany sytuacji. Ujawniane co jakiś czas skandale, których bohaterami są księża, którzy dopuścili się przestępstw seksualnych, a później z jakichś powodów byli chronieni przez swoich zwierzchników, także nie doprowadziły do zdecydowanego spadku zaufania do biskupów.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
2°C Wtorek
noc
1°C Wtorek
rano
3°C Wtorek
dzień
3°C Wtorek
wieczór
wiecej »

Reklama