Chrystus umarł na krzyżu, aby całą ludzkość wyzwolić z nieznajomości Boga, z żądzy nienawiści i zemsty, z niewoli grzechu - powiedział Benedykt XVI. W strugach deszczu Papież przewodniczył w Wielki Piątek wieczorem nabożeństwu Drogi Krzyżowej w Koloseum.
Rozważania przygotowane przez biskupa Hongkongu, kard. Josepha Zen Ze-kiuna przypomniały o prześladowanych za wiarę w różnych częściach świata, o pasterzach Kościoła niejednokrotnie łamanych groźbami i szantażem: „Nie gorszmy się! Zdrad nigdy nie brakło podczas prześladowań. A potem często zdarzały się powroty”. Podczas Drogi Krzyżowej w Koloseum modlono się zarówno za cierpiących prześladowanie, jak i za ciemiężących ich możnych tego świata: „Pokusa schlebiania możnym i uciskania słabych jest bardzo rozpowszechniona. A możni to ci, którzy są u władzy, którzy kontrolują handel i środki przekazu; ale są też ci, którzy łatwo pozwalają możnym sobą manipulować, dla ucisku słabych”. Krzyż Chrystusa zbratał ludzi. Co jednak uczyniliśmy z tym darem? Co zrobiliśmy z objawieniem oblicza Bożego w Chrystusie, z objawieniem miłości Boga, które zwycięża nienawiść? – pytał na koniec nabożeństwa Benedykt XVI. „Wielu ludzi, także w naszych czasach, nie zna Boga i nie odnajduje Go w Chrystusie ukrzyżowanym – mówił Papież. – Wielu szuka miłości i wolności z wykluczeniem Boga. Wielu uważa, że Boga nie potrzebuje. Drodzy przyjaciele, po wspólnym rozważaniu Męki Jezusa, pozwólmy, aby Jego ofiara na krzyżu do nas przemówiła, pozwólmy Mu wystawić na próbę naszą ludzką pewność siebie, otwórzmy Mu serce: Jezus jest Prawdą, która wyzwala nas do miłości. Nie bójmy się! Umierając, Pan zbawił grzeszników, a więc nas wszystkich”. Kończąc Drogę Krzyżową, Papież modlił się, aby wszyscy ludzie poznali Boga, gdyż On jest „radością, której łakniemy i miłością napełniającą ludzkie serca spragnione nieskończoności”.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.