Polski kościół jest jednym z niewielu w Europie (albo i na świecie), w którym duchowni nie otrzymują pensji od biskupa za pracę w parafii - żali się w Gazecie Wyborczej były dominikanin Tadeusz Bartoś.
- Dochody księdza składają się z datków w intencjach mszalnych oraz ślubów, chrztów i pogrzebów. Łatwo policzyć, że niektórzy księża, w co bogatszych parafiach, zapewne zarabiają około kilku tysięcy złotych, inni zaledwie kilkaset złotych. To niesprawiedliwe. - Dlatego co pewien czas są rotacje. Księża przenoszeni są z parafii do parafii. W ten sposób kapłani są raz w jednej części diecezji, raz w drugiej. - Ale bywa, że księża są przenoszeni z parafii w mieście do innej równie bogatej. A inni zostają na wsi. Czy pensje nie rozwiązałyby tego problemu nierówności? - Już w połowie lat 90. w Polsce dyskutowano nas tym problemem, pamiętam, że podejmował go bp Pieronek. Kto wie, może w przyszłości coś takiego zostanie wprowadzone. Tylko że to wiązałoby się pewnie z systemem podatkowym. Np. w Niemczech pensje księży pochodzą z obowiązkowego podatku katolików. - We Francji księża dostają pensje z kurii, do której wpływają ofiary ze wszystkich parafii. - Ale to oznacza centralizację dochodów. A zawsze lepsze są te rozwiązania, gdzie położony jest nacisk na decentralizację. Poza tym we Francji obowiązują dwa modele, także ten na wzór niemiecki. - Dlaczego centralizacja dochodów byłaby niewłaściwa? Nie lepiej, żeby księża otrzymywali równe pensje? - Sprawiedliwie to nie oznacza każdemu po równo. Zawsze jest tak, że ktoś bardziej się stara, jest ponadprzeciętny. A nie wszyscy księża tak samo się starają. Warto zwrócić uwagę, że w Niemczech pensje księży są zależne od wykształcenia, stażu księdza, funkcji, którą piastuje. - Jednak są tacy kapłani, którzy się zaharowują, a ledwo wiążą koniec z końcem. - Dlatego w polskiej rzeczywistości rozważano też model włoski, zgodnie z którym z podatku dochodowego na podstawie oświadczenia, że przynależy się do Kościoła, odlicza się sumę, która jest składana do centralnego instytutu utrzymania duchowieństwa. - Jak ksiądz myśli - sprawdziłoby się to w Polsce? - Trudno powiedzieć. Wierni są przyzwyczajeni do dobrowolnych ofiar i spotkania z duchownymi twarzą w twarz. A przez ofiary w sposób bezpośredni okazują, że doceniają ich pracę. - Księża podbijają nieraz stawki za pogrzeby, śluby. Nie byłoby tego, gdyby były pensje. - Mogę tylko powiedzieć, że w naszej metropolii takiego problemu nie ma. Ofiary są całkowicie dobrowolne. - Fakt, że nie ma oficjalnych pensji, powoduje nieraz niezdrowe domysły na temat bogactwa księży. Badania CBOS pokazują, że według Polaków księża zarabiają co najmniej 5 tys. Czy pensje nie byłyby dobre także z tego względu? - To uogólnienie nie odzwierciedla rzeczywistej sytuacji większości kapłanów. Myślę, że na ten klimat wpływa postawa nielicznych duchownych, którzy demonstrują swoje pragnienie dostatniego życia. Wiadomo, że gdy media nagłośnią jeden czy drugi przypadek, powstaje złudzenie, że to dotyczy co drugiego księdza. A jest dokładnie odwrotnie. Ale niewątpliwie zaletą wszystkich rozwiązań systemowych jest przejrzystość i klarowność. Dzięki temu jest mniej okazji do oskarżeń rzucanych pod adresem duchownych o bogacenie się. Od redakcji portalu Wiara.pl Skąd nagła troska Gazety Wyborczej o zapewnienie księżom "sprawiedliwszych" dochodów? Znajdujący się pod poświęconymi temu tematowi tekstami dopisek rozwiewa wątpliwości: "Jaki jest najlepszy sposób na finansowanie Kościoła? Piszcie na [tu adres mailowy]. Czekamy na Wasze opinie" - apeluje GW.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.