Niemiecki pisarz i publicysta katolicki Peter Seewald w ostrych słowach skrytykował Kościół katolicki swego kraju. „`Nauczka z Limburga` pozwala nie tylko rozpoznać tkwiące głęboko nastroje antykatolickie w życiu publicznym. Pokazuje także sam Kościół, zesztywniały, utrzymywany dotacjami państwowymi, zamiast siłą wiary” - napisał na łamach najnowszego wydania tygodnika „Focus” biograf Benedykta XVI.
Seewald uważa, że brakuje „oddziału specjalnego” w episkopacie Niemiec – grupy, która „mogłaby służyć wsparciem zdezorientowanym wiernym, nie tylko w związku z kryzysem wokół Limburga” i „pasterzy, którzy pozwolą się nawet ubiczować, jeśli miałoby to służyć ochronie powierzonej im wspólnoty”. Tymczasem „oficjalny Kościół jest postrzegany jako zmęczony, zmarniały, niemrawy i nudny”.
„Uderzające zaniedbania” zarzucił Seewald przede wszystkim władzom Konferencji Biskupów Niemiec. Zwrócił uwagę, że 90 proc. członków Kościoła nie uczęszcza na nabożeństwa i pyta: gdzie jest kampania, mająca na celu utrzymanie wiernych, a nie tylko płatników podatku? Jednocześnie wyraził przekonanie, że biskup Limburga, Franz-Peter Tebartz-van Elst „niewątpliwie nie dorósł do swoich zadań”. Zarzuty o błędnym informowaniu księży i wiernych są poważne.
"Dom biskupi w Limburgu stanie się być może pomnikiem Kościoła administrującego, który oddalił się od swojej misji” - stwierdził Seewald i dodał, że inwestycja byłaby coś warta, gdyby z tego wyniknął „nowy początek i samooczyszczenie, do którego przed laty wzywał Benedykt XVI”.
"Kościół musi się zregenerować" - uważa niemiecki publicysta. Podkreślił, że chodzi tu o coś więcej, niż tylko transparentność. "Kościół jest potrzebny jako `pocieszyciel` i `zbawiciel`, jako siła, która pobudza nasze myślenie i strzeże nas przed samouwielbieniem” - napisał Seewald w tygodniku „Focus”.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.