Rosja wściekła na Kijów za chęć uwolnienia ukraińskiego prawosławia od Moskwy. - Chcemy mieć własne państwo i własny Kościół - mówił prezydent Juszczenko na obchodach 1020. rocznicy chrztu Rusi - pisze Gazeta Wyborcza.
Chrzest księcia kijowskiego Włodzimierza Wielkiego dał początek chrześcijaństwu w całej historycznej Rusi, za której spadkobierców uznają się współczesna Ukraina, Rosja oraz Białoruś. Jednak choć we wschodniosłowiańskiej tradycji Kijów jest zgodnie nazywany "matką miast ruskich", to Moskwa już od XVI w. zabiegała o prymat w świecie słowiańskiego prawosławia. "Rzym Pierwszy i Drugi [Rzym i Konstantynopol] upadły pod ciężarem grzechów swoich. Trzeci Rzym [Moskwa] trwa, a czwartego nie będzie" - tak mnich Fiłofiej pisał XVI w. o historycznej misji Moskwy. Rosja podporządkowała sobie ukraińskie prawosławie w XVII w., a większość późniejszych prób odrodzenia ukraińskiej niepodległości wiązała się z dążeniami do uniezależnienia ukraińskiej Cerkwi. Stworzenie silnej i zjednoczonej Cerkwi dla Ukraińców jest także celem prezydenta Wiktora Juszczenki, który podczas sobotnich obchodów rocznicy chrztu Rusi w Kijowie publicznie poprosił o błogosławieństwo dla cerkiewnej secesji obecnego w Kijowie patriarchę Konstantynopola Bartłomieja I. - To nasze marzenie oraz wielka nadzieja - mówił Juszczenko, zdawkowo zastrzegając, że jako prezydent nie miesza się w kwestię religii. Podobnie tuż po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 r. marszałek Józef Piłsudski wymógł z powodów politycznych szybkie uniezależnienie się polskich struktur prawosławnych od Moskwy. Bartłomiej I, który jako "pierwszy wśród równych" pełni funkcję honorowego zwierzchnika całego prawosławia, uchylił się od jasnej odpowiedzi, ale i tak w Moskwie, zarówno cerkiewnej, jak i świeckiej, wybuchła burza. - Rozłam byłby tragedią. Juszczenko wykorzystuje Cerkiew do celów politycznych - mówił wczoraj o. Michaił Prokopienko z moskiewskiego patriarchatu. Część mediów zaczęła pogardliwie nazywać Bartłomieja I "tak zwanym patriarchą ekumenicznym" oraz "byłym tureckim żołnierzem" (jako obywatel Turcji odbył zasadniczą służbę wojskową). Rosyjski MSZ już wcześniej upominał się o szacunek władz Ukrainy dla patriarchy Moskwy i Wszechrusi Aleksija II. Aleksij II, który przynajmniej na razie pozostaje zwierzchnikiem większości ukraińskich parafii, istotnie nie był witany z wielkimi honorami podczas obchodów rocznicowych w Kijowie. Prezydent Juszczenko na państwową część uroczystości zaprosił wyłącznie Bartłomieja I, któremu przydzielono rezydencję przeznaczoną dla goszczących na Ukrainie prezydentów, a Aleksij II musiał wynająć sobie hotel. Stolica Ukrainy była oblepiona plakatami z Juszczenką i Bartłomiejem I, a jednocześnie - wskutek nacisków władz - firmy reklamowe nie przyjmowały zleceń na rozklejanie plakatów z Aleksijem II. - Niepodległość Ukrainy nie oznacza, że ukraińscy prawosławni powinni oddzielać się od Moskwy - odwdzięczał się wczoraj rozsierdzony Aleksij II. Oprócz prawosławnej Cerkwi, która uznaje zwierzchność Moskwy i kontroluje do 70 proc. parafii, na Ukrainie, istnieją też dwie mniejszościowe Cerkwie ukraińskie (jedna jest reliktem lat 20., druga powstała w wyniku rozłamu w latach 90.). Podczas pomarańczowej rewolucji w Kijowie w 2004 r. otwarcie wspierały one Wiktora Juszczenkę, a z kolei niektórzy biskupi podporządkowani Aleksijowi II nie skrywali sympatii do prorosyjskiego Wiktora Janukowycza. Pomimo tych ostrych sporów na cerkiewnych szczytach duża część wiernych nie orientuje się w podziałach i nie ma pojęcia, komu podporządkowuje się świątynia, do której chodzą na nabożeństwa.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.