Matki specjalnie posyłają dzieci do szkoły, w której religii uczy ksiądz Roman K. Karta nauczyciela dopuszcza zawieszenie nauczyciela, który ma prokuratorskie zarzuty, ale duchowy przywódca byłych betanek zwolniony nie będzie - donosi Gazeta Wyborcza.
Ksiądz Roman K. ma łącznie sześć zarzutów prokuratorskich. Dotyczą naruszenia miru domowego i znieważenia funkcjonariuszy policji podczas ubiegłorocznej eksmisji byłych betanek z domu zakonnego w Kazimierzu Dolnym. Konflikt między zakonnicami a Stolicą Apostolską zaczął się, gdy przełożona kazimierskiego klasztoru Jadwiga Ligocka ogłosiła, że miała objawienia. Kościół ich nie uznawał, z kolei zakonnice nie zgodziły się na nową przełożoną i razem z Ligocką okupowały siedzibę w Kazimierzu. Wspierał je franciszkanin Roman K. Został usunięty z zakonu, ale zachował święcenia kapłańskie. Od niedawna duchowny jest wikariuszem w Długosiodle - w diecezji łomżyńskiej biskupa Stanisława Stefanka. W tej samej diecezji mieszkają byłe betanki. Od września ks. Roman K. jest też nauczycielem religii w miejscowej szkole. Na to stanowisko wskazał go biskup. Kuratorium oświaty twierdzi, że nie może zakazać księdzu pracy. Zdaniem Mariusza Dobijańskiego, mazowieckiego wicekuratora oświaty, nauczyciel może zostać usunięty tylko w przypadku prawomocnego skazania. Dopóki toczy się postępowanie, to w świetle prawa ks. Roman jest niewinny. - Z decyzją biskupa możemy polemizować w przypadku, kiedy katecheta nie ma uprawnień przewidzianych przez ustawę. Ksiądz K. ma odpowiednie uprawnienia - mówi Dobijański. Zaznaczył, że dyrektor szkoły pytała księdza, czy był karany. Zgodnie z prawdą odpowiedział, że nie. Jednak art. 83 Karty nauczyciela wskazuje, jakie środki może podjąć dyrekcja placówki: "Dyrektor szkoły może zawiesić w pełnieniu obowiązków nauczyciela (...) przeciwko któremu wszczęto postępowanie karne (...)" - czytamy. Zawieszenie nauczyciela nie może być dłuższe niż pół roku, ale może się przedłużyć, jeśli postępowanie karne trwa. Zdaniem Sławomira Broniarza, prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego, ksiądz katecheta podlega Karcie nauczyciela. Co prawda skierowanie do konkretnej szkoły dostaje od biskupa, ale to dyrektor podpisuje z nim umowę o pracę. - Wydaje mi się, że zatrudnienie osoby o tak dyskusyjnej postawie nie powinno mieć miejsca. Ale decydujący głos w tej kwestii ma biskup diecezji - przyznaje Broniarz. Podkreśla jednak, że odwołanie księdza to teoria. W małych miejscowościach ksiądz jest nie do ruszenia. - Zabrzmi to infantylnie, ale to mała gmina. Przychodzi list od biskupa, i co ma zrobić dyrektor takiej szkoły? - pyta prezes ZNP. Tymczasem ks. Roman stał się lokalną atrakcją. - Kilka matek posłało dzieci do szkoły do Długosiodła - mówi sołtys jednej z sąsiednich wiosek. - Czekają, jak będą wyglądały lekcje religii. Zresztą księdza przysłał biskup, a biskup nie przysłałby nikogo, komu nie ufa. Krzysztof Stanowski, wiceminister edukacji, zastrzegł, że nie będzie komentował sprawy: - Resort nie ingeruje w dobór kadry w szkołach.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.