Francuskie gazety wciąż komentują zakończoną w poniedziałek wizytę Papieża Benedykta XVI. Ciekawą analizę, autorstwa filozof Chantal Delsol, zamieścił dziennik Le Figaro - relacjonuje Nasz Dziennik.
Autorka pisze o sile, jaka emanowała z Papieża, który bez polemizowania i agresywności przemawiał do przedstawicieli francuskiej elity intelektualnej. Papież był świadomy, że ma na sali "wiele piór, które broniły marksizmu, aż do uciekania się do kłamstw, i nadal kontynuują ze złą wolą identyfikowanie Kościoła z Inkwizycją. Wiele z tych osób, które zwalczają nawet samą ideę prawdy i utożsamiają tolerancję z relatywizmem, uważa Boga za wroga gatunku ludzkiego i stara się wmawiać swym naiwnym czytelnikom, że Europa nie ma tożsamości" - stwierdza autorka. Ojciec Święty mówił do nich o mnichach, "którzy poszukując Boga, stworzyli kulturę europejską, co oznacza jednocześnie pytanie skierowane do jego audytorium: co zrobilibyście bez tej tradycji, na którą tak plujecie? Bez niej nie mielibyście nawet śliny, bo to właśnie ta tradycja udzieliła wam prawo do plucia". Papież opisywał jak profesor tę europejską tożsamość w neutralny, naukowy sposób, z którego można było wyciągnąć tylko jeden wniosek, że jest rzeczą absurdalną odrzucanie od niej przeszłości, a "szaleństwo negacjonizmu, który opowiada się za brakiem dziedzictwa, ukazuje się śmieszne". Benedykt XVI wzywał też do obrony laickości, ale nie tej francuskiej, która chce wyłączyć religię z wszelkich sfer życia publicznego, by mogła jedynie wyrażać się w świadomości, czyli "na zapleczu kuchni". Autorka uważa, że taka koncepcja laickości nie ma przed sobą przyszłości, bo francuscy katolicy nie są już zakompleksieni i manifestują się z taką samą siłą jak inne religie i koncepcje myślenia. "My jesteśmy", mówił Papież. Wpływamy na rządy, oferujemy modele wychowawcze, proponujemy sztukę życia i myślenia. Reprezentujemy najstarszą i najtrwalszą instytucję, jaka kiedykolwiek istniała w historii. To my stworzyliśmy ten kontynent. "Francja na początku wieku, stary kraj, którego elity w dużej części nienawidziły katolicyzmu, ukazuje, że część jej narodu odnajduje swoje religijne korzenie i uznaje, że ich potrzebuje, by nadać sens swojemu życiu" - pisze Chantal Delsol. "Ten sam młody człowiek, który siedząc w piątek rano w metrze, gdzie czyta darmową gazetę piszącą o jego pieniądzach finansujących wizytę Papieża, na drugi dzień zrywa się o 6 rano by znaleźć miejsce na placu Inwalidów i zobaczyć białą piuskę tego 'niepożądanego' jakoby pielgrzyma".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.