Rośnie danina krwi złożona przez prześladowanych w Indiach chrześcijan. Do ofiar hinduistycznych fundamentalistów dołączył ks. Bernard Digal, który zmarł w wyniku doznanych 25 sierpnia obrażeń.
Hinduiści dotkliwie go pobili, a następnie porzucili w lesie gdzie (zanim odnalazł go kierowca) przeleżał całą noc. Mimo, że zapewniono mu pomoc lekarską, skutków pobicia nie udało się zatrzymać. Ks. Digala zoperowano, by usunąć krwiak mózgu, wdały się jednak powikłania (wysoka gorączka i zapalenie płuc). Przy jego łóżku czuwał arcybiskup stolicy stanu Orisa, gdzie trwają najgorsze prześladowania chrześcijan. „Ks. Bernard Digal otrzymał palmę męczeństwa. Umarł w wyniku doznanej od hinduistów przemocy” – powiedział abp Raphael Cheenath dodając, że „teraz wstawia się on w niebie za swymi prześladowanymi współbraćmi”.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.
Ponad 500 dzieci jest wśród 2700 przypadków cholery, zgłoszonych pomiędzy 1 stycznia a 24 lutego.