Około 90 mln dzieci na świecie żyje na ulicy, doświadczając głodu, chorób i przemocy, a przede wszystkim braku zainteresowania ze strony dorosłych.
Naprzeciw temu zjawisku wychodzą m.in. polscy salezjanie, którzy wspólnie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych uruchomiły program społeczny, zachęcający do wolontariatu na rzecz najmłodszych w Polsce oraz najbiedniejszych krajach w Europie i świecie. O zjawisku „dzieci ulicy”, pracy wolontariuszy misyjnych oraz formach pomocy najmłodszym rozmawiali uczestnicy konferencji prasowej, która odbyła się dziś w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej. 5 grudnia obchodzony będzie Międzynarodowy Dzień Wolontariusza, 10 grudnia - Europejski Dzień Dzieci Ulicy. Rada Europy określiła w 1994 r. „dzieci ulicy” jako te poniżej osiemnastego roku życia, które przez krótszy lub dłuższy okres żyją w środowisku ulicznym. Przenoszą się z miejsca na miejsce i nawiązują kontakty z grupą rówieśniczą lub innymi grupami na ulicy. Oficjalnie dzieci te są zameldowane pod jednym adresem ze swoimi rodzicami, opiekunami lub pod adresem placówki opiekuńczo-wychowawczej. Jednak z dorosłymi, rodzicami lub przedstawicielami szkół i instytucji pomocowych mają one bardzo słaby lub żaden kontakt. Dzieci ulicy są bardzo często wykorzystywane, doświadczają obojętności ze strony dorosłych oraz izolacji społecznej. Aby przeżyć, decydują się na kradzieże, prostytucję, handel narkotykami i przemoc. W wielu krajach organizują się w tym celu w dziecięce gangi. W krajach afrykańskich i południowoamerykańskich padają ponadto ofiarami epidemii, głodu i wojen domowych. Rada Europy wyodrębniła też trzy kategorie dzieci ulicy. Są to dzieci, które pracują na ulicy (tzw. street working children), ale najczęściej mieszkają w domu rodzinnym i utrzymują kontakt z rodziną. Drugą grupą są dzieci pracujące i mieszkające na ulicy, które utrzymują sporadyczny kontakt z krewnymi (tzw. street living children). Trzecia kategoria to dzieci przebywające w instytucjach poprawczych, w więzieniach lub utrzymywane przez starsze dzieci (tzw. children at risk). Szacuje się, że na świecie żyje ok. 90 mln dzieci ulicy, z czego najwięcej w Ameryce Łacińskiej (40 mln) i Azji (32 mln, najwięcej w Indiach – 14 mln). W Europie problem ten dotyka 3 mln dzieci, głównie na wschodnich terenach – Rumunii i Rosji oraz na Białorusi. Obecni na konferencji wolontariusze zaznaczyli, że problem ten jest coraz bardziej widoczny także w Polsce. Po 1989 r. nastąpił znaczny wzrost liczby dzieci zaniedbanych i pozostawionych samymi sobie. Najczęściej przebywają one na dworcach kolejowych, parkach miejskich i blokowiskach. – Powstają jednak nowe przestrzenie, zwłaszcza centra i pasaże handlowe, w których dzieci ulicy spędzają całe dnie i nikt z dorosłych się nimi nie interesuje – zauważyła Monika Winiarska, wolontariuszka oraz wykładowczyni z Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku. W 2008 r. Departament Współpracy Rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych we współpracy z Salezjańskim Ośrodkiem Misyjnym w Warszawie oraz salezjańskimi misjami w kilkunastu krajach świata, skupionymi w Międzynarodowym Wolontariacie Don Bosko uruchomiły program społeczny „Wolontariat – polska pomoc”. Ma on na celu popularyzację wśród polskich obywateli idei wolontariatu na rzecz dzieci ulicy. MSZ dofinansował w tym roku kwotą 900 tys. zł 19 projektów, w ramach których 30 wolontariuszy wyjechało do pracy z dziećmi m.in. w Meksyku, Kamerunie, Rwandzie, Zimbabwe, Ugandzie, Armenii, na Ukrainie oraz w Mongolii i Gruzji. Praca wolontariuszy polega na prowadzeniu korepetycji dla dzieci i młodzieży, doraźnej pomocy medycznej i kierowaniu do placówek medycznych, organizowaniu zajęć sportowych, artystycznych, nauce języka angielskiego. – Wystarczy z nimi być. Przytulić, obdarować uśmiechem, razem pomilczeć. Te proste gesty są dla nich ważne, tak samo i dla mnie – powiedziała Izabela Paszke, wolontariuszka opiekująca się dziećmi w salezjańskim sierocińcu w Ułan Bator, stolicy Mongolii.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.