- Ukraina walczy o swoją przyszłość - powiedział w rozmowie z KAI ks. prof. Borys Gudziak odnosząc się do obecnej sytuacji kraju. Rektor Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego podkreśla, że Ukraina jest „państwem w powijakach".
KAI: Wielką postacią UKGK był metropolita Andrzej Szeptycki. Kiedy możemy się spodziewać jego kanonizacji? - O to trzeba byłoby zapytać tych, którzy zajmują się procesem. Ciekawe, że gdy Jan Paweł II był na Ukrainie w 2001 roku, wygłosił bodajże 11 oficjalnych przemówień i w nich chyba siedmiokrotnie cytował metropolitę. Powiedział nawet: „Mamy nadzieję na jego szybką kanonizację”. Sądzę, że nie jest to realne. Teraz z nieba Jan Paweł II błogosławi nam i myślę, że w końcu dojdzie do kanonizacji metropolity Szeptyckiego. KAI: Jakie są szanse, by UKGK został oficjalnie ogłoszony patriarchatem? - Bardzo duże, Nasz Kościół jest już patriarchatem, pytanie tylko, kiedy nastąpi urzędowe potwierdzenie tego faktu. W świadomości narodu kard. Huzar jest naszym patriarchą. Modlimy się za niego, nazywamy go patriarchą. Myślę, że w niedługim czasie nadejdzie oficjalne uznanie. KAI: Kościołowi greckokatolickiemu w dalszym ciągu duża część prawosławnych odmawia racji istnienia. Dlaczego? - Myślę, że jest to spowodowane przez strach. To prawda, że Unia Brzeska, która miała nadzieję na pojednanie metropolii kijowskiej z Kościołem powszechnym, nie spełniła pokładanych w niej nadziei i pojawiło się wiele problemów. Jeszcze więcej ich doszło w okresie komunistycznym. Jeszcze raz podkreślę, polemika i zaprzeczanie naszej tożsamości wiążą się ze strachem, a on nie jest dobrym doradcą. Prowadzi do negacji i odmawiania nam prawa do istnienia. KAI: Jak ocenia Ksiądz stosunki ekumeniczne na Ukrainie? - W różnych miejscach Ukrainy i na różnych szczeblach wygląda to rozmaicie. Sądzę, że obecnie znajdują się one w stanie nieco zamrożonym. Jeśli nasza energia jest neutralna lub gdy marnuje się ją na spory i polemiki międzywyznaniowe, wówczas Kościół nie ma jej na to, żeby pocieszać zasmuconych, odwiedzać chorych, być z biednymi a jego słowo jest oderwane od rzeczywistości. Wyznawcy innych religii mogą o nas mówić: „Wy chrześcijanie, macie piękne słowa, ale kłócicie się między sobą”. Na Ukrainie nie ma, dzięki Bogu, wielkich konfliktów między wyznaniami, ale też nie ma obecnie gorącej dyskusji między nami. Nasze relacje są raczej chłodne. Jako chrześcijanie nie uświadamiamy sobie do końca ideałów, do których jesteśmy powołani. Zostaliśmy wezwani do przyjaźni, współpracy, komunii, ale daleko nam jeszcze do tego, czego nauczał nas Chrystus. Na Ukrainie Zachodniej wszystkie wyznania chrześcijańskie, łącznie z trzema Kościołami prawosławnymi, Kościołami greko- i rzymskokatolickim, jak również protestanci, wspólnie pracują już od kilku lat nad prowadzeniem programu „etyka chrześcijańska” w szkołach. Już ponad milion dzieci przeszły ten program nauczania. Jest to rzeczywista działalność ekumeniczna. Ponadto powstało Chrześcijańskie Stowarzyszenie Akademickie, w którym zrzeszeni są obecnie i grekokatolicy, i prawosławni, i przedstawiciele innych wyznań. Mamy także szereg wspólnych inicjatyw społecznych. Ludzie szukają dzisiaj intuicyjnie bardziej tego, co wspólne i co ich łączy, niż tego, co ich dzieli. Szukają płaszczyzny wspólnego działania. Za przykład podam, że na naszym Uniwersytecie Katolickim we Lwowie mamy wielu wykładowców prawosławnych, m. in. dyrektorem naszego Instytutu Studiów Ekumenicznych jest historyk prawosławny. KAI: Relacje grekokatolików z łacinnikami nieraz były napięte. Nakładały się na to różne sprawy: narodowościowe, polityczne, społeczne itp. Od lat sytuacja się zmienia. Jak Ksiądz Profesor ocenia je obecnie? - Myślę, że mają one przed sobą dobre perspektywy. Osobiście mam bardzo dobre stosunki np. z łacińskim arcybiskupem Lwowa Mieczysławem Mokrzyckim, który nieraz odwiedzał nasz uniwersytet. Byliśmy też na jego ingresie.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.