Z lekarzem, który po kilkunastu latach podjął decyzję o zaprzestaniu stosowania procedury zapłodnienia pozaustrojowego (nazwisko do wiadomości redakcji) rozmawia Nasz Dziennik.
Lekarz, którego nazwisko pozostało do wiadomości redakcji, mówi o aspekcie etycznym, ale i finansowym procedury, opowiada też o opiniach, które funkcjonują w środowisku lekarskim. Uzasadnienie sprzeciwu wobec zapłodnienia in vitro wyprowadza z przysięgi Hipokratesa: - Jeżeli lekarz w momencie otrzymania dyplomu składa przysięgę Hipokratesa i mówimy mu, że życie jest najważniejsze, to robi on wszystko w sensie swojego postępowania, swojej wiedzy, żeby to życie ochraniać. - mówi - Jeżeli dodamy do tego fakt, że życie ludzkie zaczyna się od momentu połączenia komórki jajowej z plemnikiem, to wszystko dalej jest rozwiązane. To powinny być założenia nadrzędne. Wszystko, co dalej nastąpi, powinno honorować to założenie. Komentuje też ekonomiczną stronę zabiegów: - Metoda przynosi duże korzyści finansowe, a jednocześnie trafia w potrzebę posiadania potomstwa. [...] Ludzie zapłacą kolosalne pieniądze, żeby to dziecko było. W związku z tym ci, którzy na tym zarabiają, będą robili wszystko, żeby metoda była promowana, żeby było pozwolenie na jej wykonanie. - stwierdza. Zauważa, że środowisko lekarskie jest w tej kwestii podzielone, podobnie jak społeczeństwo, aczkolwiek część do swoich poglądów jego zdaniem boi się przyznać, bo nie chce się wydać zacofana. Do tego wielu nie wie dokładnie, jak przebiega procedura. - Sądzę, że bardzo uczciwą rzeczą byłoby móc opowiedzieć od początku do końca, jak to wygląda, co się dzieje z zarodkami, które trafiają do jamy macicy, na czym polega ich selekcja, co się dzieje z zarodkami, które pozostają po programie in vitro. - zauważa.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.