Dla wielu pisanie luźnych, czasem dowcipnych notek o Biblii, które potem publikuje się w internecie w postaci bloga wydać może się czymś niewłaściwym. Nie dla Davida Plotza.
Związany z internetowym magazynem „Slate” autor biblijnego cyklu „The Good Book”, który niebawem ukaże się w Stanach drukiem, na pomysł na blogowe komentowanie ksiąg biblijnych wpadł w 2006 roku, kiedy był gościem na pewnej bar micwie. Natknął się wówczas na ponurą historię z Księgi Rodzaju, w której opisuje się gwałt na Dinie, zdradę jej braci i morderstwa, których dopuszczają się oni, by bronić jej honoru, choć wcześniej zgodzili się na jej małżeństwo z zakochanym w niej gwałcicielem, którego – jak to przedstawia blogger - oszukali. Plotz doszedł do wniosku, że biblijne historie, które opowiadano mu w dzieciństwie w żydowskiej szkole, nie były kompletne, dlatego sam postanowił sięgnąć do hebrajskiej Biblii raz jeszcze, a swe refleksje opublikować w internecie. Niektóre z jego przemyśleń są bezkompromisowe, inne mogą się wydać lekceważące i uchybiające – pisze w swoim tekście dziennikarka amerykańskiego „Newsweeka” Lisa Miller, po czym przytacza fragment rozważań Plotza na temat Samsona i Dalili, z których wynika, że „1. Kobiety są zwodnicze i bezlitosne. 2. Mężczyźni są zbyt głupi i zwariowani na punkcie seksu, by sobie to uświadomić”. Arnold Eisen, kanclerz Żydowskiego Seminarium Teologicznego zapytany o swoją opinię na temat Plotza stwierdza, że nie wystarczy komputer, młody człowiek, Biblia i duża kawa, by można było mówić o teologicznej powadze. „Trzeba mieć świadomość, czym jest tradycja” – dodaje Eisen, z którym jednak dziennikarka „Newsweeka” polemizuje, gdyż jak stwierdza bliższe jest jej protestanckie podejście do spraw interpretacji Biblii. „Najgorsze, co można zrobić, to pozostawić Biblię na półce i powiedzieć, że inni mają mądrzejsze spostrzeżenia na jej temat. A najlepsze? Czytać ją. A po przeczytaniu zadawać pytania, kłócić się i rozmawiać” – podsumowuje Lisa Miller.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.