We Włoszech zawrzało. Tak powinien zacząć się ten komentarz, ale tak - niestety - się nie stało. Sprawy prawie nikt nie zauważył. Dziennikarz "L'Espresso" przychodził do konfesjonału z różnymi wymyślonymi grzechami po to, żeby - jak sam mówił - przeprowadzić sondaż na temat stosunku księży do moralnego nauczania Kościoła. I napisać na ten temat artykuł w swoim piśmie.
Problem nie jest nowy. Podobne sytuacje zdarzały się już w przeszłości. Wydawało się jednak, że tego rodzaju praktyki odeszły w niepamięć. Niestety, sprawa wraca. Zamiast przeprowadzić zwyczajne, anonimowe rozmowy z księżmi na temat ich poglądów na moralną naukę Kościoła, dziennikarz i jego mocodawcy woleli posłużyć się prowokacją. Zapewne, jak zawsze w takich wypadkach, liczyli na większą sprzedaż pisma. Doświadczenie – także polskie- zdaje się bowiem wskazywać, że wywołanie skandalu to dobry sposób na reklamę. O cóż się wielce oburzać? – może zapytać ktoś nie mający żadnego wyczucia sacrum. Przede wszystkim jest to profanacja. To zbeszczeszczenie czegoś, co dla wierzących jest świętością. Niewierzący nie musi widzieć różnicy między opłatkiem a Ciałem Pańskim, jednak żyjąc wśród katolików powinien mieć świadomość, że oni tę różnice widzą. Podobnie powinien wiedzieć, że dla wierzących sakrament pokuty to nie kabaret, ale tajemnica spotkania grzesznika z Bogiem. Może w Niego nie wierzyć, ale powinien wiarę innych uszanować. Tak jak szanuje się ogólnie przyjęte zasady ludzkiego współżycia i nie robi z wycieraczki sąsiada wychodka. Po wtóre trzeba powiedzieć, że wyciąganie spraw z konfesjonału na forum publiczne to jak podstawienie nogi niewidomemu. Sakrament pokuty – z natury swojej – jest jakby bezbronny. Jego sprawowanie zakłada dobrą wolę tych, którzy do spowiedzi przychodzą. Księdza obowiązuje tajemnica spowiedzi. Nie może nawet się bronić, że jego wypowiedź została przekręcona. Dlatego próba dyskutowania o sprawach Kościoła w taki sposób musi budzić niesmak. Nawet wśród tych, którzy do Kościoła przywiązani nie są. Trudno dziś jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak niesłychany skandal nie spotkał się z szerszym potępieniem. Czas zapewne pokaże. Być może inne media nie chciały robić konkurencji darmowej reklamy. Takie przemilczanie skandalu bywa bardzo skutecznym antidotum na podobne ekscesy. Całkiem możliwe jednak, że w całym wydarzeniu większość nie zauważyła niczego niestosownego. Jeśli tak jest rzeczywiście, przyjdzie nam jeszcze niejeden tego typu skandal oglądać. W mediach można spotkać się z wieloma poglądami, z którymi z takich czy innych względów trudno wszystkim się zgodzić. Ścieranie się opinii, postaw, wartości, to stały element pluralistycznego społeczeństwa. Można się zżymać na niesprawiedliwe ataki na Kościół czy jego przedstawicieli, ale trudno odebrać inaczej myślącym prawo do wypowiadania się. Nawet jeśli są to opinie mocno wierzącym nieprzychylne. Czasem, paradoksalnie, sprzyjają one pokornej refleksji nad historią i teraźniejszością Kościoła. Są jednak granice, których przekroczenie musi spowodować ostrą reakcję tych, dla których wiara w Boga jest podstawą światopoglądu. Na pewno nie można zgadzać się na szarganie tego, co święte. Jak takim sytuacjom się przeciwstawiać? Doświadczenie z rugowaniem symboli religijnych z sieci supermarketów wskazuje, że jedynym skutecznym środkiem nacisku jest bojkot. Argument finansowy przemawia do zdecydowanej większości obrońców „wolności i tolerancji”. Zamiast podejmować wielkie polemiki trzeba po prostu przemówić do kieszeni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.