Dlaczego jako ksiądz mam być bardziej chroniony przed pomówieniami niż świecki?
Za każdym razem, gdy politycy zajmują się Kościołem, ogarnia mnie lęk. Bo nigdy z tego nic dobrego nie wynika. Czytając środowe (31 stycznia) Życie Warszawy znów się przestraszyłem. Dowiedziałem się, że grupa polityków postanowiła mnie i wszystkich moich braci w kapłaństwie uszczęśliwić na siłę. Bez pytania nas o zdanie. Chcą, aby państwo objęło nas ścisłą ochroną prawną jako „osoby zaufania publicznego”. Pomysł zrównania księży z funkcjonariuszami publicznymi - parlamentarzystami, sędziami, prokuratorami czy urzędnikami wysokiego szczebla – jest tak niebywały, że aż trudno go komentować. No bo w imię czego państwo miałoby szczególnie chronić duchownych – i to, jak można się domyślać z artykułu w Życiu Warszawy – wyłącznie duchownych katolickich? Dlaczego jako ksiądz mam być bardziej chroniony przed pomówieniami niż mój redakcyjny kolega, który jest świeckim? Nie ponoszę odpowiedzialności za żadną sferę działalności państwa. Jestem zwykłym obywatelem, którego wpływ decyzyjny na to, co się w państwie dzieje, nie różni się niczym od wpływu milionów Polaków, wybierających do ważnych funkcji publicznych swych przedstawicieli. Od zwykłego obywatela różnie się tym, że prawo kościelne zakazuje mi pełnienia funkcji i urzędów związanych z władzą. Nie mogę być nawet radnym. Pamiętam czasy PRL-u, gdy podstawowy zarzut kierowany przez ówczesne komunistyczne władze wobec Kościoła dotyczył „mieszania się do polityki”. Dzisiaj raz po raz mamy sytuację odwrotną. Politycy za wszelką cenę usiłują wciągnąć Kościół do polityki. Są to działania niezwykle szkodliwe i dla Kościoła i dla polityki. Im dalej Kościół instytucjonalny (a zwłaszcza duchowni) jest od sfery politycznej, tym lepiej. Nie rozumiem, po co ktoś zgłasza takie pomysły jak specjalna ochrona państwa nad duchownymi. Mam nadzieję, że nie po to, aby ułatwiać wrogom Kościoła ataki i dostarczać im dodatkowych argumentów w kształtowaniu postaw antyklerykalnych, zwłaszcza u ludzi młodych. Kościół katolicki w Polsce ma sporo zmartwień i problemów do rozwiązania. Niektóre media mu pomagają, inne utrudniają. Jedne mówią o nim dobrze, inne źle. Z pewnością w rozwiązywaniu swoich problemów Kościół nie potrzebuje pomocy państwa. I państwo nie musi specjalnie chronić jego dobrego imienia i autorytetu. Wystarczy, że nie będzie go podważało.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.