Polacy na temat homoseksualizmu mają różne opinie. Tak wynika z przedstawionych przez "Rzeczpospolitą" badań opinii publicznej. W jednej sprawie prawie wszyscy są zgodni: państwo nie musi homoseksualistów wspierać z powodu ich rzekomej dyskryminacji.
Cieszyć się czy smucić z wyników przedstawionych przez Rzeczpospolitą badań? Trudno powiedzieć. Propaganda ruchów homoseksualistów zrobiła już swoje. To, że Polacy nie uważają, jakoby homoseksualiści byli w Polsce dyskryminowani to jedna rzecz. To, że spory odsetek Polaków (38 procent) uważa, że homoseksualizm to jedna z kilku równoprawnych orientacji jest raczej smutne. Bo jak się głębiej nad tym zastanowić cóż to znaczy? Jaka jeszcze orientacja jest „rownoprawna”, skoro homoseksualizm ma być „jedną z kilku”, a nie jedną z dwóch?? Pociąg do dzieci? Do starców? Do zwłok? A może zoofilia? To, że zagadnięci znienacka przez ankietera w takie niuanse nie wchodzą, można zrozumieć. Dziwi, że ktoś tak ankietę sformułował, że momentami nie bardzo wiadomo o co chodzi. Nie tylko zresztą w kwestii kilku równoprawnych orientacji. 40 procent ankietowanych miało powiedzieć, że homoseksualizm nie jest (albo raczej nie jest) grzechem. Tylko że w tej grupie mogą mieścić się zarówno ci, którzy homoseksualizm pochwalają jak i ci, którzy znają dobrze naukę Kościoła. Według niej nie homoseksualizm jest grzechem, a praktykowanie go. Kiedy się formułuje ankietę warto pomyśleć i takie niuanse zauważyć. Ważne też, by komentując jej wyniki nie popadać w modne ostatnio uproszczenia. Widać je w opiniach pani dr hab. Barbary Tryjarskiej, psychologa klinicznego z Uniwersytetu Warszawskiego. Pół biedy, gdy dziwi się, iż duży odsetek Polaków uważa homoseksualizm za chorobę psychiczną. Faktycznie, jak to zauważył swego czasu profesor Kępiński, różnica między „alius” a „varius” bywa płynna. Pytanie dlaczego za wariata uznaje się schizofrenika martwiącego się głodem w Afryce i nie zwracającego uwagi na swoją podartą koszulę a nie tego, który martwi się podartą koszulą i nie zauważa głodu w Afryce pozostanie zawsze aktualne. Jednak twierdzenie pani doktor, że homoseksualizmu nie można traktować jako zboczenia brzmi jak uparte powtarzanie zaklęcia, które ma odmienić rzeczywiostość. A niby dlaczego nie można? Z perspektywy czystej biologii popęd seksualny służy przedłużeniu gatunku. Jeśli jest ukierunkowany tak, że uniemożliwia prokreację, to dlaczego uważać to za normę? Warto ciągle wracać do podstawowych pytań, a nie ulegać modom, które udzielając gotowych odpowiedzi na pytania podstawowe, chciałyby w dyskusji już do nich nie wracać. Bo bez podstaw w wielu sprawach nie sposób wydać sprawiedliwej opinii. Widać to dziś nie tylko w kwestii podejścia do homoseksualizmu. Także w innych, głośnych ostatnio w Polsce sprawach. Gdy w dyskusji nad działaniami ABW zapomina się, że pani Barbara Blida nie została zastrzelona przez funkcjonariuszy, a popełniła samobójstwo, ocenia się sprawę z fundamentalnie błędnej perspektywy. Gdy nie wnika się w prawdę, komu służyły służby specjalne przed 89, a komu po 89 roku, wtedy rzeczywiście zaciera się różnica między współpracownikiem jednych i drugich. Szukając roztropnej, umiarkowanej oceny zjawisk nie wolno zapominać o prawdach elementarnych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.