Emocje, jakie wokół tej sprawy narosły, sugerują, że ma ona niezwykłe znacznie.
Benedykt XVI ogłosił dokument, w którym jasno powiedział, że Msza trydencka jest wciąż aktualnym skarbem liturgii Kościoła katolickiego. Dlatego o tym, czy ją odprawiać czy posłużyć się mszałem ogłoszonym przez Pawła VI może zdecydować każdy ważnie wyświęcony ksiądz. I nie ma przeszkód, aby wierni, którzy chcą w takiej mszy odprawianej według „starego” mszału uczestniczyć, wzięli w niej udział. To właściwie wszystko. Emocje, jakie wokół tej sprawy narosły, sugerują, że ma ona niezwykłe znacznie. To wrażenie pogłębiają używane przez niektórych sformułowania typu „uwolnienie Mszy Wszechczasów”, „historyczna, przełomowa decyzja”, a także domniemania, że ma ona głębszy podtekst i w rzeczywistości jest wstępem do cofnięcia decyzji Jana Pawła II, który w lipcu 1988 r. ogłosił w motu proprio „Ecclesia Dei”, że abp Lefebvre i czterej wyświęceni przez niego biskupi zaciągnęli na siebie ekskomunikę latae sententiae (wiążącą mocą samego prawa). Sprawa jest ważna, nawet bardzo ważna, skoro dotyczy tak wielkiej kwestii, jak sprawowanie w Kościele katolickim Eucharystii. Wszystko, co dotyczy Najświętszej Ofiary, ma ogromne znaczenie i nie wolno tego bagatelizować. Benedykt XVI komentując własną decyzję zwrócił uwagę, że Msza trydencka nigdy w Kościele katolickim nie była formalnie zakazana i że w liturgii mamy do czynienia ze stałym rozwojem i postępem oraz, że nie doszło do żadnego zerwania jej ciągłości. Jednak - jak zwracają uwagę biskupi i komentatorzy - wpływ, jaki papieska decyzja wywrze na życie Kościoła dla wielu może pozostać niezauważony. Jeden z zajmujących się tematyką kościelną komentatorów przytomnie zauważył, że w Polsce liczba ludzi, którzy są zainteresowani uczestnictwem w Mszy trydenckiej, jest niewielka. Decyzja Benedykta XVI sprawia, że nie będą już musieli czuć „szykanowani” faktem, iż na sprawowanie Mszy według dawnego mszału potrzebna była zgoda biskupa. Teraz mają stuprocentową pewność, że przywiązanie do tradycyjnej liturgii nie jest w Kościele źle widziane. Przesadne są raczej medialne informacje, że decyzja Papieża to ukłon w stronę lefebrystów i ważny krok w stronę przywrócenia ich do jedności z Kościołem powszechnym. Taki sceptycyzm można usłyszeć nie tylko wśród watykańskich urzędników. Podpowiada go również uważna lektura dołączonego do Motu proprio papieskiego wyjaśnienia. Benedykt XVI mówi bez ogródek: „Wierność dawnemu Mszałowi stała się zewnętrznym znakiem rozpoznawczym; powody tego pęknięcia, które tu powstało, tkwiły jednak znacznie głębiej”. Przez trzy lata Kościół będzie się przyglądał, jakie skutki przyniesie - budząca przed jej ogłoszeniem tyle aprobaty z jednej strony i oporów z drugiej - papieska decyzja. Dobrze, że została ogłoszona. Skończyły się domysły. Teraz każdy wie, na czym stoi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.