Można się zastanawiać, czy rezygnacja z papieskiej wizyty na wiekowej uczelni nie jest klęską Kościoła i zwycięstwem skrajnych antyklerykałów.
„Nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji”. Ta przeróbka groźnej maksymy „Nie ma wolności dla wrogów wolności”, wypowiedzianej przez Saint-Juste’a, jednego z przywódców rewolucji francuskiej, właśnie święci kolejny triumf. Grupka antyklerykalnych wykładowców i studentów włoskiego uniwersytetu La Sapienza doprowadziła do tego, że Benedykt XVI zrezygnował z wizyty na tej uczelni. „Coś dramatycznie pękło na oczach całego świata” – lamentuje włoski dziennik La Repubblica i ogłasza koniec tolerancji we Włoszech. A może to dobrze? O. Józef Maria Bocheński zaliczał tolerancję do zabobonów. Z tej perspektywy upadek tolerancji byłby upadkiem jednego z zabobonów, a to z pewnością rzecz dobra i dla ludzkości korzystna. Można się zastanawiać, czy rezygnacja z papieskiej wizyty na wiekowej uczelni (założonej nota bene ponad siedem wieków temu przez papieża Bonifacego VIII) nie jest klęską Kościoła i zwycięstwem skrajnych antyklerykałów. Zwłaszcza, że to nie pierwsze antypapieskie ekscesy na tym rzymskim uniwersytecie. W 1991 Jan Paweł II nie uległ presji, zjawił się na uczelni, obracając skierowane przeciw niemu krzyki w żart. Może i Benedykt XVI powinien postąpić podobnie? Myślę, że nie. Bo tym razem organizatorzy antypapieskich i antykościelnych ekscesów przekroczyli wszelkie granice. Także granice logiki i zdrowego rozsądku. Nazywanie Benedykta XVI „reakcjonistą” i „przeciwnikiem Galileusza”, na podstawie przypisanego kard. Ratzingerowi stwierdzenia, że w kontekście historycznym „proces kościelny przeciwko Galileuszowi był uzasadniony i sprawiedliwy” (w wykładzie wygłoszonym w roku 1990 na uniwersytecie La Sapienza kard. Ratzinger jedynie ten pogląd jednego z badaczy przytoczył, nie identyfikując się z nim) świadczy o całkowicie nieracjonalnym zacietrzewieniu inicjatorów całej akcji. Dlatego trzeba zrobić coś, co okaże się wstrząsem i sprawi, że uprawiany coraz częściej przez wrogów chrześcijaństwa „bolszewizm”, polegający na narzucaniu większości woli mniejszości, wreszcie ukaże się bez osłonek. Niech świat wreszcie zobaczy, że we współczesnym wydaniu zabobonem stała się również demokracja. Przeciwnicy papieskiej wizyty na rzymskim uniwersytecie chcieli użyć wielkich głośników, aby zagłuszać wykład Benedykta XVI. Ulegają kolejnemu zabobonowi współczesności – że prawda jest po stronie tego, kto głośniej krzyczy. Dwa tysiące lat temu Jezusa również próbowano zakrzyczeć. Bezskutecznie. Nie uda się i teraz. A nieobecność Benedykta XVI w La Sapienza krzyczy głośniej, niż największe głośniki. Stare porzekadło mówi, że mądry głupiemu ustępuje. Nazwa rzymskiego uniwersytetu, który nie potrafił sobie poradzić z garstką agresywnych krzykaczy znaczy „mądrość”. Adam Mickiewicz powiedział, że wiedzę możemy zdobywać od innych, ale mądrości musimy nauczyć się sami. No właśnie. Niektórym ta nauka idzie bardzo opornie. O wiele szybciej poszłoby im zbudowanie stosu dla papieża.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.