Niebezpieczny sojusz

Komentarzy: 3

Andrzej Macura

publikacja 25.02.2008 12:01

Po co brać księży i kleryków do wojska? Można uznać, że tak jest sprawiedliwie. Jednak gdy się nad sprawą zastanowić widać, że nie ma to sensu. Najmniejszego.

Mowa oczywiście o decyzji prezydenta Rosji, Władimira Putina, który anulował swoje wcześniejsze rozporządzenie o zwalnianiu duchownych z obowiązku służby wojskowej. Gdy dodać do tego, że od zeszłego roku także klerycy muszą swoje odsłużyć, widać że sprawa jest poważna. Cerkiew prawosławna, największa wspólnota religijna w Rosji, ma kłopoty. Może niewielkie, ale jednak. W imię czego? Sensem istnienia państwa jest dobro obywateli. Taki też cel, choć w wymiarze nieco szerszym, bo zahaczającym o wieczność, przyświeca religiom. Zwolnienie ze służby wojskowej duchownych (przynajmniej duchownych oficjalnie w Rosji uznanych wyznań) nie osłabi wartości bojowej armii. Może za to społeczeństwu, ciągle cierpiącemu na brak duchowych opiekunów, szybko dać nowych przewodników. Bilans zysków i strat wydaje się oczywisty. Widać nie dla wszystkich. Nie chciałbym spekulować na temat powodów, dla których prezydent Rosji nie dostrzega potrzeby zwolnienia duchownych ze służby wojskowej. Jednak nauka, która płynie z tej sytuacji jest jasna: gdy celem władzy jest dobro abstrakcyjnie pojętego państwa, nie jego konkretnych obywateli, wieczność musi przegrać z doczesnością. Religia w takich razach będzie tylko używana do realizacji politycznych interesów. Nawet gdy religijnym przywódcom wydaje się, że jest inaczej. Budowanie sojuszu tronu i ołtarza nie jest oczywiście jedynie domeną Rosji. Pomysł w takiej czy innej formie pojawiał się i pojawia ciągle w wielu krajach. Jeśli wydaje mi się, że dziś warto jeszcze raz przed nim przestrzec, to nie dlatego, jakobym troszczył się o świeckość państwa. Uważam, że przede wszystkim nie służy on dobru religii. Władza państwowa siłą rzeczy musi dbać o sprawy doczesne. Po to jest powoływana. Zawsze będzie miała pokusę wykorzystywania religii do swoich interesów. Choć nie sposób oddzielić polityki od moralności, trzeba jasno odróżnić troskę o doczesną pomyślność, od budowania Bożego królestwa. Także po to, by pozostać w zgodzie z drugim przykazaniem i nie wikłać po trzykroć świętego Boga w doraźne rozgrywki.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..