Papież niepolityczny

Gołym okiem widać, że Benedykt XVI jest w swych wypowiedziach publicznych o wiele mniej „polityczny" niż jego Poprzednik.

Od kilku dni w mediach wielu krajów, w tym także w Polsce, pojawiają się pełne pretensji teksty mówiące o tym, że Benedykt XVI nie zabrał publicznie głosu w sprawie wydarzeń, które mają miejsce w Tybecie. Nie zabrakło nawet sugestii, że w kontekście trwających od miesięcy prac Stolicy Apostolskiej nad poprawą sytuacji katolików w Chinach, Papież postanowił „poświęcić” los mieszkańców Tybetu. Zaraz znaleźli się pamiętliwi, którzy wytknęli następcy Jana Pawła II, że gdy z Pekinu rozległy się ostrzegawcze pomruki, zrezygnował z audiencji dla Dalajlamy, z którym Papież-Polak spotykał się wielokrotnie. Gołym okiem widać, że Benedykt XVI jest w swych wypowiedziach publicznych o wiele mniej „polityczny” niż jego Poprzednik. Chętnie zabiera głos w obronie ludzi doznających krzywdy w różnych zakątkach globu, natomiast niechętnie ocenia konkretne rządy, konkretnych polityków itp. Woli przypominać fundamentalne zasady, niż publicznie wytykać przywódcom świata, co robią źle. Organizowanie takich akcji, jak ta, którą Jan Paweł II podjął, by nie dopuścić do drugiej wojny w Iraku, raczej nie leży w stylu aktualnego Następcy św. Piotra. Co nie znaczy, że bezczynnie przygląda się, jak tu i tam za sprawą polityków dzieje się zło. Od samego początku swego pontyfikatu Benedykt XVI postawił raczej na cichą dyplomację, niż na spektakularne gesty i słowa. Być może wynika to m. in. z faktu, że nie ma takich doświadczeń w zwarciach na linii Kościół-polityka, jakie miał papież z Polski. Marcello Pera, centroprawicowy włoski polityk, nie ma wątpliwości, że Benedykt XVI jest o los Tybetańczyków nie mniej zatroskany, niż był Jan Paweł II. Dla niego jest jasne, że Benedykt XVI przejął dziedzictwo po Janie Pawle II w całości. „Tyle że obecnie ta polityka prowadzona jest innymi dyplomatycznymi środkami, bo i sytuacja jest inna. To rozwój sytuacji dyktuje wybór środków” – wyjaśnia. Trudno się z nim nie zgodzić. Z emocjonalnych tekstów i wystąpień niektórych polityków i publicystów w kwestii papieskiego milczenia o Tybecie można odnieść wrażenie, że trzy lata po śmierci Jana Pawła II wciąż nie mogą się pozbyć oczekiwania, że Benedykt będzie nie jego następcą i kontynuatorem, lecz kopią. Inny włoski polityk, Antonio Polito, wyraził opinię, że Jan Paweł II na pewno nie milczałby w takiej sytuacji. Zapewne ma rację. Ale do tego samego celu można dojść różnymi drogami. Benedykt XVI wybrał inną, niż wybrałby w tej sytuacji Jan Paweł II. Poczekajmy, co wyniknie z jego kroków. Moim zdaniem szczególnie intensywnie powinni dziś unikać krytykowania Benedykta XVI wszyscy ci, którzy siedzieli cicho, gdy Chinom przyznawano organizację olimpiady.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12°C Czwartek
wieczór
9°C Piątek
noc
6°C Piątek
rano
14°C Piątek
dzień
wiecej »