Klin klinem

Komentarzy: 4

ks. Artur Stopka

publikacja 26.03.2008 11:31

Moim zdaniem obaj dziennikarze i wydawca tygodnika nie zasługują na tak łagodne potraktowanie.

„Dominikanie przeciw biskupom” krzyczy wielki tytuł na okładce najnowszego numeru Newsweeka. A w środku obszerny tekst, którego autorzy (Sebastian Duda i Jarosław Makowski) dowodzą czarno na białym, że aktualnie jedyni sprawiedliwi w Kościele katolickim w Polsce w kategorii „duchowni” to dominikanie, a cała reszta, zwłaszcza biskupi, to wyjątkowo paskudne osobniki. Czyli klasyczna metoda tworzenia podziałów na siłę tam, gdzie ich nie ma. Pretekstem do napisania przez dwóch znanych publicystów tego zdumiewającego dzieła stała się nie tyle sprawa oskarżeń o molestowanie, wysuwanych wobec jednego ze szczecińskich księży, ile nagłośniona przez media wymiana listów pomiędzy arcybiskupem szczecińskim a prowincjałem dominikanów. A ponieważ tekst wymagał dopasowania faktów do założonej z góry tezy, nic dziwnego, że znalazły się w nim takie nieprawdziwe zdania, jak to, które mówi, że arcybiskup Kamiński „publicznie oskarżył ojca Mogilskiego o to, że jest homoseksualistą i dlatego został wydalony ze szczecińskiego seminarium”. Śledzę sprawę szczecińską bardzo dokładnie i znam publiczne wypowiedzi arcybiskupa. W żadnej nie ma mowy o homoseksualizmie dominikanina. Przy takim poziomie dziennikarskiej nierzetelności nie dziwi fakt całkowitego pomięcia w tekście informacji, że o. Mogilski wycofał się z pomysłu wytoczenia arcybiskupowi procesu przed cywilnym sądem. W zapale gloryfikowania jednego zakonu i przeciwstawiania go całemu Kościołowi dwaj dzielni żurnaliści przywołali nawet postać o. prof. Mieczysława Krąpca i zaliczyli go do „uznanych filozofów”. Jakoś tym razem nie przeszkadza im, że wybitny (niewątpliwie) przedstawiciel zakonu, który postanowili wykreować na zbawiciela Kościoła w Polsce, ma bardzo mocne związki z Radiem Maryja i pisuje w Naszym Dzienniku. Prowincjał dominikanów o. Krzysztof Popławski, w oświadczeniu odcinającym się od nierzetelnego tekstu, a zwłaszcza od jego całkowicie odjechanego tytułu, napisał „Całą sprawę traktujemy jako nieprzyjemny incydent”. Moim zdaniem obaj dziennikarze i wydawca tygodnika nie zasługują na tak łagodne potraktowanie. Świadome wbijanie klina we wspólnotę Kościoła to coś znacznie groźniejszego niż nieprzyjemny incydent.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..