No i mamy kolejną aferę. Tym razem w roli oskarżonych występują siostry boromeuszki. Zajmowały się dziećmi w Specjalnym Ośrodku Wychowawczym w Zabrzu. Teraz, oskarżane o stosowanie przemocy i pozwalanie na nią, staną przed sądem.
Kiedy pod sklepem mięsnym sąsiadka opowiada sąsiadce co słyszała o innej sąsiadce, mówi się o plotkach. Gdy dziennikarz rozpisuje się na temat stawianych wobec kogoś oskarżeń, mówi się o prawie do informacji. Konia z rzędem temu, kto wyjaśni mi, na czym polega różnica. Wydawało mi się, że podanie wyroku do publicznej wiadomości jest karą dodatkową. Tymczasem w tej – jak i wielu innych głośnych sprawach – wyrok jeszcze nie zapadł jednak media już o niej usłużnie donoszą. Nie zważając na to, że jeśli sąd siostry uniewinni, smród wokół boromeuszek i ich placówki pozostanie. Niezależnie jednak od tego, czy i w jakim stopniu stawiane siostrom zarzuty okażą się słuszne, to kolejny klocek w toczącej się od lat dyskusji na temat wychowania. Mieliśmy już w niej wychowawców bijących dzieci, mieliśmy bezduszne dyrektorki, nie wykazujące zrozumienia dla tłukących wszystkich dokoła dzieci z ADHD, był kosz na głowie nauczyciela angielskiego i filmy z dziewczęcej szatni, była sprawa wychowawcy odpowiedzialnego za śmierć swoich wychowanków w lawinie. We wszystkich jak echo powraca pytanie: do czego wolno się wychowawcy posunąć? Sędzia na sądowej sali może ukarać grzywną kogoś, kto rozmawia przez telefon. Co może zrobić nauczyciel, gdy uczeń na lekcji dzwoni do kolegi? Tramwaje wiozące młodych pseudokibiców otaczają kordony chroniących się pod hełmami i tarczami policjantów. Z czym staje przed tymi samymi młodymi ludźmi nauczycielka plastyki? Gdy prokurator chce kogoś aresztować, może na wszelki wypadek wezwać na pomoc uzbrojonych antyterrorystów, którzy delikwenta rzucą na ziemię i zakują w kajdanki. Jakimi środkami dysponuje wobec nastoletniego łobuza wychowawca? Perswazja? Rozmowa z rodzicami? Życie nie zawsze pozwala na luksus odłożenia problemu. To nie sala sądowa, gdzie można wyznaczyć następny termin. Trzeba reagować natychmiast. Łatwo popełnić błąd i pobrudzić sobie rączki. Na przykład licząc na to, że grupa rówieśnicza sama uciszy zbyt rozbrykanego delikwenta. Łatwo też złamać któryś z setek przepisów, regulujących sposób postępowania. Wszystko jest dobrze, gdy nic się nie stanie. Gdy dojdzie do wypadku albo konfliktu z wychowankami, pozostaje liczyć na zdrowy rozsądek władz oświatowych, prokuratorów, sądów i dziennikarzy. Skutki takiego podejścia do sprawy są oczywiste: coraz bardziej powszechne przekonanie, że tylko wariaci mogą rzetelnie angażować się w wychowanie młodych. Na szczęście takich wariatów nie brakuje. Może jednak warto im trochę pomóc. Choćby unikaniem pochopnych sądów na ich temat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.