Skąd u zabójców wzięło się takie okrucieństwo, takie bestialstwo? Winna jest przede wszystkim obłąkana ideologia. To ona kazała czynić ludziom to, co czynili - stwierdził arcybiskup senior Edmund Piszcz podczas mszy w 65 rocznicę wydarzeń na Wołyniu. A ja pomyślałem, że owa obłąkana ideologia nie wzięła się znikąd. Wyrosła z konkretnej gleby historii, kultury i - niestety - religii.
Gdy gorąca krew skłonna jest do bitki, zawsze znajdzie się powód. Widać to na przykładzie stadionowych bójek. Nie ma żadnej ważnej przyczyny, dla której są wszczynane. Mówienie o wyrównaniu krzywd między kibicami warte jest tyle, co usprawiedliwianie rozpoczęcia II wojny wysadzeniem radiostacji w Gliwicach. O ile jednak nie tolerujemy takich zachowań, ba, jesteśmy krewkich młodzieńców identyfikujących się z własnym klubem skłonni uznawać za największych bandytów, o tyle przymykamy oczy, gdy w grę wchodzi poczucie przynależności narodowej. Gdyby chodziło tylko o kibicowanie polskim sportowcom, można by się nie przejmować. Potrafimy zauważyć też lepszych czy sympatyczniejszych zawodników z innych krajów. Kiedy jednak spotykam się z gloryfikowaniem wszystkiego co polskie i deprecjonowaniem wszystkiego, co polskie nie jest, czuję się dość dziwnie. Może dlatego, że jestem człowiekiem wychowanym na „narodowo podejrzanym” Śląsku i wiem, że ludzkie charaktery nie zależą od narodowości. Zarówno wśród Polaków, jak i Niemców, Czechów, Słowaków, Ukraińców, Białorusinów i Rosjan można spotkać ludzi dobrych i złych. Myślę, że szczególnie Kościół katolicki ma wiele do zrobienia dla budowania wspólnoty ludzkiej, w której przynależność narodowa nie będzie odgrywały większej roli. Bo jesteśmy jedną z nielicznych wspólnot chrześcijańskich, w której struktury narodowe są właściwie tylko technicznym rozwiązaniem organizacyjnym. Nie mamy Kościoła Rosyjskiego czy Rumuńskiego, jak prawosławni, tworzącego poza granicami tych krajów własne, niezależne struktury. Z tego powodu byliśmy dawniej atakowani jako „agenci Watykanu”, ale dzięki temu możemy się czuć u siebie zarówno w Częstochowie, jak i w Lourdes czy Guadalupe. Bo choć dzieli nas język i kultura, to przecież łączy nas jeden, międzynarodowy (a nie włoski) Kościół. Wiem, że przeciwstawianie się stereotypowi Polak-katolik nie jest przez wszystkich w Polsce mile widziane. Chyba jednak nadszedł już czas, by historia, zwłaszcza wśród ludzi Kościoła, przestała rzutować na nasze relacje z innymi narodami. Nie chodzi o to, żeby zapomnieć, ale by zauważyć, że w każdym narodzie są święci i bandyci. Trzeba na serio brać słowa św. Pawła, gdy mówił, iż w Chrystusie nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich jest Chrystus. Skoro przez chrzest staliśmy się jedną rodziną, zgadzanie się, by dawne narodowe waśnie miały wpływ na nasze dzisiejsze relacje, jest z gruntu niechrześcijańskie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.