Dostosowywanie chrześcijaństwa do współczesności wydaje się czymś sensownym.
Pomysły duńskich teologów luterańskich z tamtejszego państwowego Kościoła, zmierzające do „przeformułowania chrześcijańskiej dogmatyki” można by potraktować jako wakacyjny żart, gdyby nie to, że nie ma w nich nic śmiesznego. Są natomiast idee co prawda stare niemal jak chrześcijaństwo, ale nieustannie groźne. Idee – co warto dodać – nieobce również niektórym katolikom (patrząc na różne badania religijności katolików, także polskich, całkiem licznym). Dostosowywanie chrześcijaństwa do współczesności wydaje się czymś sensownym. Ludzkość nieustannie się rozwija, rośnie wiedza i wykształcenie, zmieniają się sposób i możliwości percepcji różnych treści, w tym również treści religijnych, a przede wszystkim powstają nowe problemy, które człowiek wierzący w Chrystusa ma do rozwiązania. Jeszcze pół wieku temu nikt nie musiał się zastanawiać nad zgodnością z Ewangelią zapłodnienia in vitro. Logicznie brzmi sugestia, że w XXI wieku nie da się skutecznie ewangelizować świata metodami, które były skuteczne pół tysiąclecia czy nawet pół wieku temu. Za tymi argumentami kryje się jednak pokusa szukania nie tylko nowego języka, nowych środków, nowych metod, ale również nowych treści. Nie tylko duńscy duchowni zastanawiają się, jak napisać Ewangelię na nowo i dostosować ją do mentalności i oczekiwań współczesnego człowieka. Od dawna podobne myślenie pojawia się wśród katolickich teologów i duchownych. Awantura, która czterdzieści lat temu rozegrała się w Kościele katolickim wokół kwestii antykoncepcji i encykliki „Humanae vitae” to już podręcznikowy przykład takich prób. Zwolennicy „przeformułowywania” powołują się zwykle na zmiany stanowiska Kościoła katolickiego w różnych kwestiach (np. w kwestii społecznej czy ewolucji) i wzywają do cierpliwego, ale konsekwentnego naciskania hierarchów, aby zweryfikowali kościelne nauczanie w trudnych dla wielu katolików sprawach. Rzeczywiście, katolicyzm się zmienia. Ale, jak napisał znany amerykański publicysta katolicki, John L. Allen Jr., „Katolicyzm może się zmieniać, czyni to zresztą, ale ci, którzy podejmują próby odgadnięcia tego, jak i kiedy się zmieni, niemal zawsze wychodzą na głupców”. Dlaczego? Ponieważ zapominają, że zmiany w katolicyzmie nie oznaczają nigdy zmiany nauczania Jezusa Chrystusa i Dobrej Nowiny o zbawieniu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.