Bez Jana Pawła II i jego wizji osoby ludzkiej nie byłoby ani "Solidarności", ani młodzieży w Kolonii.
Personalizm jest przeciwieństwem tak indywidualizmu, jak i kolektywizmu. "Miłość, cywilizacja miłości związane są z personalizmem - naucza papież - bo chodzi o osobę zdolną stawać się darem dla drugich, a co więcej, znajdującą w tym radość". "Osoba jest takim bytem - pisał - że właściwym dla niej odniesieniem jest miłość. Jesteśmy sprawiedliwi wobec osoby, jeżeli ją miłujemy - tak Boga jak i ludzi". Wyjątkowa godność osoby ludzkiej płynie stąd, iż jest ona "jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego". Osoba jest istotą duchową i cielesną. Osoby nie da się bez reszty zastąpić i nie ma za nią żadnej ceny. "Wielu ludzi ma tak ogólne i niejasne wyobrażenie Boga - stwierdza Jan Paweł II - że często graniczy to z jakąś religijnością bez Boga, pojmującą wolę Bożą jako niezmienne i nieuniknione przeznaczenie, do którego człowiek winien się jedynie dostosować i biernie się mu poddać. Nie jest to jednak oblicze Boga, jakie objawił nam Jezus Chrystus". Zastosowanie terminu "osoba" w stosunku do Boga uzasadnione jest tym, że wychodzi On naprzeciw światu. Czyni się w nim obecny, przenika go i ożywia od wewnątrz. Prawda, że Bóg jest bytem osobowym, oraz fakt, że człowiek jest osobą, posiada zasadnicze konsekwencje. Karol Wojtyła prezentuje całościową wizję człowieka, obejmującą osobę i jej dzieło życiowe. Czyn stanowi najodpowiedniejszą perspektywę spojrzenia na człowieka, bo "czyn prowadzi osobę ku doskonałości". W czynie osoba eksploduje swoimi możliwościami. DOBRO NIE MOŻE BYĆ NARZUCONE Poprzez to, co czyni, człowiek staje się coraz bardziej "jakimś", a nawet "kimś". Człowiek jest bowiem jedynym bytem, który stawia sobie pytania o sens swego istnienia. Ma też nieskrępowane sumienie, więc "jest wezwany do odpowiedzialnego życia w społeczeństwie i w dziejach i podporządkowany wartościom duchowym i religijnym". Dzięki temu może funkcjonować jako "samodzielny podmiot decyzji moralnych". Stąd godność człowieka powołanego do tego, by mógł się spełniać, poszukiwać sensu i wartości swego działania, podążać w kierunku własnego rozwoju, wnikać w siebie, samokontrolować, korygować i nawracać. W takim świetle patrzy papież na człowieka, który pracuje i uczestniczy w życiu społecznym. Także wspólnotę ludzką Karol Wojtyła rozumiał i definiował podmiotowo. Chodzi w niej o wyjście poza indywidualne "ja", aby doświadczyć "my". Nie po to, by sprowadzić człowieka do roli trybu w społecznej maszynerii, lecz przeciwnie, by doświadczyć "konstytuowania się konkretnego "ja" poprzez działanie i bytowanie "wspólnie z innymi"". Nie każda wspólnota może stać się podmiotowa. Zależy to także od "dobra wspólnego", które jej członkowie realizują lub w którym uczestniczą. Nie może być ono narzucone czy wymuszone. Tak pojawia się, według papieża, szansa wzrostu cnoty solidarności, czyli woli angażowania się na rzecz dobra wszystkich i każdego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.