Benedykt chce przywrócić dialog wewnątrz kościoła, czym różni się od swego
poprzednika.
Mało tego: Küng krytykował Jana Pawła II m.in. za stanowcze opowiadanie się za celibatem księży, za sprzeciw wobec kapłaństwa kobiet i wobec stosowania środków antykoncepcyjnych. "Sobór Watykański II próbował przyswoić Kościołowi postulaty protestanckiej reformy i nowoczesności, otwierając mu tym samym drogę do postmodernistycznej cywilizacji. A Jan Paweł II chciał za pomocą najnowszych technologii - mediów i podróży dookoła świata - narzucić mu na nowo paradygmat średniowiecza, kontrreformacji, antymodernizmu. To epokowa pomyłka Kościoła" - mówił w jednym z wywiadów.
Można się zżymać na styl krytyki niemieckiego teologa. Nikt mu jednak nie odmówi, nawet jego krytycy, inteligencji i celności w podejmowaniu ważkich tematów. Nie ma pokoju między religiami, jeśli nie ma między nimi dialogu". Tak brzmi zasada "globalnego etosu", nad którą od jakiegoś czasu pracuje niemiecki ksiądz.
Braterskie napominanie
Na pierwszy rzut oka widać, że trudno będzie znaleźć wspólną płaszczyznę dialogu między skrzydłem Kościoła, które uosabiają bp Fellay i tym, którego ucieleśnieniem jest postać ks. Künga. Dla konserwatystów spod znaku Bractwa sobór jawi się jako "zgromadzenie heretyków", zaś dla liberałów to zaledwie początek reformy Kościoła. Pierwsi jak ognia unikają dialogu, najdrobniejsze zmiany kościelnej tradycji postrzegają jako szatańskie podszepty, drudzy nie przestają powtarzać, że w dzisiejszym świecie dialog musi być traktowany jako "imperatyw kategoryczny" katolickiego sumienia, a żywa tradycja to nie muzeum. Bp Fellay sugeruje, że obecny synod mógłby zezwolić na odprawianie mszy po łacinie, a Küng przyznaje, że choć jego pozycja różni się od papieża, to zarazem dodaje, iż "spotkanie z papieżem jest znakiem nadziei w Kościele dla tych ludzi i grup", którzy mają taką samą wizję Kościoła, jak on.
Intrygujący jest tu zamysł samego Benedykta. Bo podejmując dialog z przedstawicielami Bractwa i z Küngiem, który przez 26 lat prosił o podobne spotkanie Jana Pawła II, papież z pewnością nie traci własnej tożsamości. Pozostaje zarówno błyskotliwym myślicielem, ze swoimi teologicznymi pomysłami, jak i głową Kościoła katolickiego. Jest to jednak z jego strony, po pierwsze, sondowanie nastrojów w Kościele, który jest dziś tak samo pluralistyczny, jak pluralistyczne są nowoczesne społeczeństwa.
Po drugie, Benedykt być może rzeczywiście chce przywrócić dialog wewnątrzkościelny, który był piętą achillesową jego poprzednika. Chce, o czym mówił otwierając synod, postawić na większą kolegialność poprzez "braterskie napominanie", wsłuchując się nie tylko w różne nurty obecne w Kościele, ale też samodzielnie i krytycznie myślących teologów. W końcu, jak sam powiedział: "dróg do Boga jest tyle, ilu jest ludzi".
I jakkolwiek paradoksalnie to zabrzmi, zarówno bp Fellay, jak i ks. Küng są chrześcijanami. Duchownymi. Obaj też wierzą, że Jezus Chrystus jest "drogą, prawdą i życiem". Gdzie zatem jest problem?
JAROSŁAW MAKOWSKI, Publicysta, członek zespołu "Krytyki Politycznej"
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
4
|
» | »»