Jeśli Rosja będzie tym zainteresowana, wariant wojny domowej na Ukrainie jest możliwy - uważa dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI Jan Piekło. Tymczasem wg byłego ambasadora Polski w Rosji Stanisława Cioska Ukraina do niczego Rosji nie jest potrzebna.
"Sytuacja na Ukrainie wygląda coraz bardziej dramatycznie" - ocenił w czwartkowej rozmowie z PAP Jan Piekło. Jak mówił, "jedynym w tej chwili warunkiem jakiegoś kompromisu, wyjścia z sytuacji, jest ustąpienie Janukowycza". "Nie sądzę, by uspokoić nastroje mogła tylko informacja, że zgodził się on na wcześniejsze wybory" - zaznaczył ekspert.
"Musi nastąpić decydująca zmiana i Janukowycz musi ustąpić, bo w przeciwnym wypadku wydarzenia będą rozwijać się raczej w kierunku konfrontacyjno-dramatycznym" - alarmował Piekło. "Jeśli uda się zmusić Janukowycza do ustąpienia, jest jakaś szansa na kompromis, ten jednak nie zamierza ustępować" - powiedział. "On już przekroczył +czerwoną linię+, wie doskonale, że teraz walczy o swoje życie. Umoczył ręce we krwi, więc będzie chciał iść na całość" - uważa Piekło. I jak tłumaczył, "iść na całość" to np. "użyć czołgów, wozów pancernych - zdławić rewoltę siłą".
Piekło zaznaczył jednak, że na takie krwawe rozwiązanie nie pozwoli armia na Ukrainie. Janukowycz "nie ma posłuchu w wojsku, oficerowie nie darzą go specjalnym szacunkiem, nie sądzę więc, by udało mu się zrealizować wariant krwawy; (...) on na pewno nie ma już władzy nad częścią sił zbrojnych stacjonujących na Ukrainie zachodniej" - mówił Piekło.
Szef Fundacji PAUCI podkreślił, że dla sytuacji Ukrainy bardzo istotna jest rola Rosji. "Przez Ukrainę idą rury gazowe, przez które płynie paliwo z Rosji do Unii Europejskiej" - mówił. Jako jeden z ważnych czynników wymienił także to, że "Ruś Kijowska jest duchową stolicą Rosji". "Rosja bez Ukrainy traci duszę, traci wartość duchową, która jest związana z religią prawosławną" - zwrócił uwagę.
Pytany, czy realna jest groźba wojny domowej na Ukrainie, odparł: "To wersja rosyjska, sączona z Kremla od kilku tygodni - groźba podziału Ukrainy, groźba wojny domowej i też pewnie jakaś próba wywarcia presji i na opinię międzynarodową, i na Ukraińców".
Jednocześnie Piekło ocenił, że "jeżeli Rosja będzie tym zainteresowana i będzie w tym kierunku parła, to wariant wojny domowej jest możliwy".
To, że sytuacja na Ukrainie jest dramatyczna, podkreślał w czwartek również były ambasador Polski w Rosji Stanisław Ciosek. W jego ocenie muszą wejść do gry czynniki zewnętrzne, by zatrzymać przelew krwi. "Ukraińcy z tego wszystkiego będą musieli wyjść jednak sami. Nie mówimy o takich rzeczach, jak stan gospodarki, stan reform na Ukrainie. To zostało wszystko zatrzymane, te problemy wyjdą ze zdwojoną siłą po zatrzymaniu gorącego okresu" - mówił Ciosek w Superstacji.
Według Cioska Rosja dzisiaj może być "wielkim, gigantycznym, rozwijającym się krajem, imperium" dzięki "własnym zasobom". "Naprawdę Ukraina do niczego Rosji nie jest potrzebna" - przekonywał.
Ciosek za możliwy uważa rozpad Ukrainy. "Nie wchodzi w grę możliwość inkorporacji, zajęcia Ukrainy przez Rosję, ale podział Ukrainy jest rzeczą realną" - ocenił.
Według FSB brał on udział w zorganizowaniu wybuchu na stacji dystrybucji gazu.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.