Rosja nie wypełniła swoich zobowiązań wynikających z porozumienia z Ukrainą, UE i USA; władze w Waszyngtonie już niedługo będą czekały na wdrożenie jego postanowień - powiedział w środę amerykański ambasador przy OBWE Daniel Baer.
"Rosja nie podjęła koniecznych działań", wynikających z uzgodnionego w zeszłym tygodniu w Genewie porozumienia - ocenił Baer, występując w Brukseli na konferencji zorganizowanej przez amerykański think tank German Marshall Fund.
"Jeśli dojdzie do porażki, to tylko dlatego, że Rosja nie powstrzymała się od negatywnych, destruktywnych działań i nie wybrała drogi konstruktywnego postępowania" - powiedział.
Na pytanie dziennikarzy, jak długo USA zamierzają czekać na wdrożenie genewskiego porozumienia, Baer odmówił podania konkretnego terminu, dodał jednak, że jest to "kwestia dni".
Amerykański ambasador przy NATO Douglas Lute, przemawiając na tej samej konferencji w Brukseli, powiedział, że liczba naruszeń przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich przez rosyjskie samoloty spadła do zera odkąd, w reakcji na zaanektowanie przez Rosję Półwyspu Krymskiego, Sojusz wzmocnił patrole powietrzne w tym regionie.
W czwartek prezydent USA Barack Obama zarzucił Rosji, że nie przestrzega porozumienia zawartego w w Genewie w celu rozładowania kryzysu na Ukrainie. Przebywający z wizytą w Japonii szef państwa zagroził Moskwie dalszymi sankcjami.
"Na razie nie zauważyliśmy, by Rosja działała w duchu genewskiego porozumienia" - ubolewał Obama na konferencji prasowej w Tokio po rozmowach z japońskim premierem Shinzo Abe.
Jak powiedział amerykański prezydent, "mający złe zamiary uzbrojeni mężczyźni nadal przejmują budynki na wschodzie Ukrainy, nękają ludzi, którzy się z nimi nie zgadzają, destabilizują sytuację w regionie".
Według Obamy Rosja nie podejmuje żadnych działań w celu powstrzymania tych prorosyjskich separatystów. "Nie widzimy, aby Rosja interweniowała, by ich zniechęcić" - podkreślił.
Dodał, że jeśli Moskwa nie zmieni postępowania, "będą konsekwencje i nowe sankcje". Przypomniał, że wprowadzone już sankcje mają wpływ na rosyjską gospodarkę.
"Rząd ukraiński podejmuje konkretne kroki, wprowadza prawo amnestii i oferuje szeroki wachlarz reform w poszanowaniu konstytucji, co jest zgodne z logiką rozmów w Genewie" - dodał szef państwa. Powtórzył, że "nie ma militarnego rozwiązania problemu na Ukrainie".
Były to pierwsze publiczne wypowiedzi Obamy na temat ukraińskiego kryzysu od podpisania w ubiegły czwartek przez szefów dyplomacji Ukrainy, USA, UE i Rosji porozumienia w Genewie. Szefowie dyplomacji uzgodnili wtedy, że będą dążyć do deeskalacji napięcia we wschodnich regionach Ukrainy.
Zgodnie z dokumentem separatyści na wschodzie kraju powinni złożyć broń, opuścić zajęte instytucje państwowe oraz oczyścić z barykad ulice i place. Władze ukraińskie zobowiązały się ze swej strony m.in. do przeprowadzenia przejrzystej reformy konstytucyjnej, decentralizacji władzy i wszczęcia szerokiego dialogu ze społeczeństwem, który uwzględniałby postulaty mieszkańców wszystkich regionów kraju.
Genewskie porozumienie między Ukrainą, Rosją, USA i UE przewiduje m.in. rozbrojenie nielegalnych grup zbrojnych na Ukrainie pod nadzorem Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Wszystkie strony zobowiązały się również do powstrzymania się od przemocy i prowokacyjnych działań.
Jednak od podpisania układu Ukraina i Rosja oskarżają się wzajemnie o niestosowanie się do jego postanowień. Kijów zarzuca Moskwie, że wspiera prorosyjskich separatystów na wschodniej Ukrainie, aby doprowadzić do interwencji Rosji. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow twierdzi z kolei, że sytuacją na Ukrainie kierują potajemnie USA; w środę zagroził też działaniami takimi jak w Gruzji w 2008 roku, jeśli na Ukrainie będą zagrożone interesy rosyjskie. Rosja doprowadziła wówczas do oderwania się separatystycznych gruzińskich republik, Osetii Południowej i Abchazji, a następnie uznała ich niepodległość.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.