W reakcji na środowe wystąpienie Władimira Putina, który powiedział, że Rosja wycofała swe wojska znad granicy z Ukrainą, rzecznik Białego Domu Josh Earnest podkreślił, że nie ma na to dowodów.
"Na pewno powitalibyśmy z zadowoleniem znaczące i przejrzyste wycofanie. Dotąd nie ma jednak żadnego dowodu, że takie wycofanie nastąpiło" - powiedział Earnest dziennikarzom na pokładzie Air Force One, lecącym z prezydentem Barackiem Obamą do Arkansas i Kalifornii.
O wycofaniu tych wojsk Putin powiedział po spotkaniu w Moskwie z tymczasowym przewodniczącym Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, prezydentem Szwajcarii Didierem Burkhalterem.
Rosyjski prezydent oznajmił, że wojska te znajdują się obecnie na poligonach, gdzie - jak to ujął - regularnie odbywają ćwiczenia. "Można to łatwo sprawdzić za pomocą współczesnych środków rozpoznania" - zaznaczył.
Siły rosyjskie rozmieszczone od kilku tygodni przy granicy z Ukrainą Zachód szacował na ok. 40 tys. żołnierzy i wielokrotnie wzywał Moskwę do ich wycofania.
Biały Dom odniósł się też do wystosowanego w środę przez Putina wezwania separatystów prorosyjskich na wschodzie Ukrainy do odłożenia planowanego na niedzielę referendum. Rzecznik podkreślił, że to referendum powinno być odwołane, a nie przełożone.
We wtorek asystent sekretarza stanu USA ds. europejskich Victoria Nuland ostrzegała, występując przed komisją spraw zagranicznych Senatu, że jeśli odbędzie się separatystyczne referendum na wschodzie Ukrainy, a Moskwa je uzna, będzie to powód do wdrożenia kolejnych sankcji wobec Rosji.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.