W Palermo na Sycylii trwa wywłaszczanie Kościoła w imię Papieża Franciszka. W ostatnich tygodniach siłą zajęto 5 budynków kościelnych i przeznaczono je na mieszkania dla ubogich.
W Palermo 10 tys. rodzin czeka na tak zwane mieszkania socjalne. W ciągu ostatnich 9 lat przyznano ich zaledwie 300. We wrześniu ubiegłego roku, goszcząc w rzymskim ośrodku dla uchodźców, Franciszek zwrócił się z apelem do zakonów, które nie mają powołań i dysponują opustoszałymi klasztorami, by udostępniały je ubogim. Mieszkańcy Palermo odebrali te słowa jako zachętę do działania. Pierwszy zajęty został klasztor sióstr Najświętszego Serca. Najpierw wprowadziło się tam osiem rodzin. Dziś jest ich 50. W kolejnym klasztorze córek św. Józefa urządzono 20 mieszkań. Ostatni zajęty na dziko kościelny ośrodek to dom starców składający się 50 małych mieszkań.
Choć zajmujący kościelne dobra mieszkańcy Palermo mienią się rodzinami, w istocie dzieci jest wśród nich niewiele. Nowi lokatorzy nie mają żadnych skrupułów. Powołują się na słowa Papieża i zapewniają, że poinformowali go listownie o swych inicjatywach. Liczą też, że przekona arcybiskupa Palermo kard. Paolo Romero, który nie jest ponoć zadowolony z tej samowoli.
Co najmniej 13 osób zginęło, a 73 zostały ranne w wyniku działań policji wobec demontrantów.
Główny cel reżimu jest jasny: ograniczyć wszelkie formy swobody wypowiedzi.
Spędzili oni na stacji kosmicznej Tiangong (Niebiański Pałac) 192 dni.
Dom dla chrześcijan, ale życie w nim codzienne staje się trudniejsze i niepewne.
Papież Franciszek mówił wcześniej, że oboje kandydaci są przeciwko życiu.
"Brawo, feldmarszałku" - napisała caryca Katarzyna II w liście gratulacyjnym.