Zamachu samobójczego na jedno ze stanowisk obronnych ukraińskich sił rządowych dokonali separatyści prorosyjscy na wschodniej Ukrainie - podało we wtorek w Kijowie dowództwo operacji przeciw separatystom. Nie poinformowano o następstwach zamachu.
Do ataku doszło w miejscowości Kamianka niedaleko miasta Jasynuwata w obwodzie donieckim. W poniedziałek w godzinach wieczornych do punktu sił ukraińskich podjechał mikrobus, który został wysadzony w powietrze przez kierowcę zamachowca samobójcę. Był to pierwszy taki przypadek od początku trwającej już kilka miesięcy operacji przeciwko separatystom.
Prorosyjscy rebelianci atakowali także ostatniej nocy wojska ukraińskie z Morza Azowskiego na południu obwodu donieckiego. Stanowisko wojsk ukraińskich ostrzelano z granatnika ustawionego na kutrze - poinformował ekspert wojskowy Dmytro Tymczuk.
Przez całą minioną noc trwały walki sił ukraińskich z separatystami w milionowym Doniecku, gdzie słychać było strzały i eksplozje. W mieście nadal nie działa dworzec autobusowy, jednak ruch pociągów odbywa się jak zwykle - przekazały władze miejskie.
Starcia między oddziałami rządowymi a buntownikami miały też miejsce w Ługańsku. W ciągu ostatniej doby zginęło tam pięcioro cywili. 16 osób zostało rannych.
"Najtrudniejsza sytuacja panuje nadal w rejonie Doniecka, Ługańska, Krasnodonu, Popasnej i w strefie przygranicznej" z Rosją - poinformowało dowództwo operacji przeciw prorosyjskim separatystom.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.