Uwrażliwienie opinii społecznej na stale rosnący problem matek zastępczych to cel, jaki postawił sobie Komitet „Matka jest tylko jedna”.
Powstał on we Włoszech i swym zasięgiem obejmuje cały ten kraj. W Italii „wynajmowanie macicy” jest nielegalne, jednak coraz więcej par wynajmuje surogatki za granicą i następnie wraca do kraju z dzieckiem. Proceder kwitnie, ponieważ jest niezwykle dochodowy.
„Jest to praktyka, która coraz bardziej rozpowszechnia się na świecie. Możemy w tym kontekście mówić o «międzynarodowych ośrodkach zysku», pojawiają się specjalne stowarzyszenia i agencje stworzone tylko po to. Wystarczy przeszukać internet pod tym kątem, a po wpisaniu odpowiedniego słowa-klucza pojawi się wiele propozycji - mówi koordynatorka włoskiego komitetu, Olimpia Tarzia. - Jest to oferta odpowiadająca na pragnienie, by mieć dziecko, ale zapomina się tu o tym, że nie jest to równoznaczne z prawem posiadania. Z drugiej strony mamy do czynienia z wykorzystywaniem często bardzo ubogich kobiet w wielu zakątkach świata. Niechlubnym przykładem są tu Indie, gdzie ubóstwo ma w większości twarz kobiety. Handel macicami do wynajęcia coraz bardziej kwitnie też w byłych krajach komunistycznych. Mieszkańcy Rosji i Ukrainy są gotowi zapłacić matce zastępczej nawet 30-50 tys. euro. W Indiach jest to prawdziwie dochodowy rynek, przynoszący roczny zysk w wysokości ponad 2 mld dolarów. Zabiegi wykonuje co najmniej tysiąc klinik, oczywiście nielegalnie. Ciąża surogatki we Włoszech kosztuje od 10 do 35 tys. dolarów, a w Stanach Zjednoczonych już od 60 do 80 tys. dolarów. Kolejnym dramatycznym elementem jest fakt, że gdy poczęte dziecko jest chore «rodzice zleceniodawcy» mogą powiedzieć, że go nie chcą i surogatka zmuszona jest do aborcji, tak jakby to dziecko, zgodnie z konsumpcyjną logiką rynku było wyłącznie uszkodzonym produktem”.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.