Co najmniej 420 osób zginęło na skutek najgorszych od 50 lat powodzi, które od kilku dni nawiedzają indyjską i pakistańską część Kaszmiru - podaje we wtorek agencja Reutera. Władze obu krajów są krytykowane za opóźnienia w akcji ratunkowej.
W indyjskiej części regionu, z której ewakuowano ok. 47 tysięcy mieszkańców, do wtorku było 217 ofiar śmiertelnych. Bilans z soboty mówił o 120 zmarłych.
Pod wodą znalazło się liczące 1,1 mln mieszkańców miasto Śrinagar, a także ponad 2000 wiosek. Biorący udział w akcji ratowniczej żołnierze na śmigłowcach i łodziach ściągali ludzi z dachów domów po tym, gdy w Śrinagarze z brzegów wylała rzeka Dźhelam.
"Rozmiar zniszczeń jest szokujący. W niektórych częściach Kaszmiru ludzie od trzech dni czekają na pomoc na dachach budynków" - podał proszący o anonimowość przedstawiciel indyjskich sił reagowania kryzysowego.
Wojskowe samoloty zrzuciły ponad 55 ton pomocy humanitarnej, a w rządowych budynkach utworzono kilkadziesiąt prowizorycznych punktów medycznych.
Z kolei w Pakistanie dotychczas doliczono się 203 ofiar śmiertelnych powodzi w Kaszmirze i na sąsiednich obszarach.
Władze w obu krajach są krytykowane za zbyt późne podjęcie działań ratunkowych. Indyjskie siły reagowania kryzysowego tłumaczą nieoficjalnie, że przystąpiły do akcji z opóźnieniem, ponieważ rządowa komisja odpowiedzialna za ogłaszanie alertów pogodowych nie zrobiła tego - mimo prognoz zapowiadających obfite deszcze.
Z kolei Saeed Qureshi z pakistańskiej agencji zarządzania kryzysowego powiedział, że gwałtowność opadów sprawiła, iż wcześniejsze plany stały się nieaktualne. "Nikt nie wygra z siłami przyrody. Mieliśmy plany awaryjne (...), ale szkody wyrządzone na tych górzystych obszarach przeszły nasze wyobrażenia" - zaznaczył. Jak dodał, w okręgu Haveii, na granicy oddzielającej pakistańską i indyjską część Kaszmiru, spadało 400 mm deszczu dziennie, najwięcej od 50 lat.
W sobotę premier Indii Narendra Modi udał się na miejsca dotknięte powodzią i obiecał federalną pomoc w usuwaniu zniszczeń.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.