Pytania George’a Weigla (i Benedykta XVI) do islamu oraz sylwetka wybitnego fizyka, który został księdzem – oto niektóre tematy kolejnego numeru „Gościa Niedzielnego”.
Oto skróty niektórych tekstów:
Pytania do islamu [George Weigel]
Wykład Benedykta XVI z 2006 roku nie był żadną gafą, Papież z naukową precyzją stawiał pytania o islam. Pytania, które z perspektywy okrucieństw dziejących się w Syrii czy w Iraku nabierają dramatycznej aktualności.
Dlaczego w wielu krajach islamskich tak wiele konfliktów, nienawiści, przemocy? Czy dżihadyści nawołujący do świętej wojny z niewiernymi to margines, degeneracja prawowiernego islamu? Skoro tak, to dlaczego ten margines jest tak duży? Czy odpowiedzią na polityczny wojujący islamizm może być przekształcenie setek milionów muzułmanów w dobrych świeckich liberałów?
Ksiądz fizyk z Cambridge [ks. Tomasz Jaklewicz]
Wybitny profesor fizyki u szczytu naukowej kariery został księdzem. Ukończył teologię, został anglikańskim duchownym. John Polkinghorne od lat broni tezy, że naukę i religię więcej łączy, niż dzieli. Łączy szukanie prawdy o świecie.
Polkinghorne studiował teologię jako fizyk. Jego umysłowość była „sformatowana” przez metodę naukową. Przez takie okulary czytał teologię. Jak sam podkreśla, dało mu to oryginalną „podwójną” perspektywę. Z angielskim humorem dodaje, że bywa podejrzewany o to, że zachowuje się jak „rzeźnik, który stał się wegetarianinem” albo przypomina centaura – pół człowieka, pół konia. Ponoć o wielkim fizyku XIX stulecia Michaelu Faradayu, który był wierzącym chrześcijaninem, mówiono, że gdy wchodził do laboratorium, zapominał o swojej religii, a kiedy z niego wychodził, zapominał o nauce. Polkinghorne polemizuje z tego typu stereotypem. Przekonanie o niepokonalnej rozbieżności pomiędzy nauką a teologią jest konsekwencją Oświecenia. Mit ten do dziś pokutuje w wielu miejscach, także niestety w szkołach, ale współcześni naukowcy już dawno odeszli od pozytywistycznego przekonania, że nauka objaśni kiedyś wszystko i ma monopol na racjonalną wiedzę o świecie.
O dobre imię miasta [Piotr Legutko]
Sopot idzie na wojnę z biznesem erotycznym. Dotąd żadne miasto w Polsce nie procesowało się z tego powodu o swoje dobra osobiste.
Coraz głośniej mówi się o „tajlandyzacji” Krakowa, Warszawy czy Sopotu. W praktyce oznacza to, że magnesem dla turystów stają się nie zabytki, sanktuaria, wydarzenia kulturalne czy pomniki przyrody, ale usługi seksualne i alkohol. Tanie linie lotnicze sprawiły, że Kraków jest traktowany jako doskonały adres dla organizowania wieczorów kawalerskich przez Brytyjczyków, Szwedów czy Włochów. Miasto cieszy się z lawinowego wzrostu turystów, port lotniczy Balice zanotował w 2013 roku rekordową liczbę 3 mln 648 tys. pasażerów, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wielu z nich traktuje miasto Jana Pawła II wyłącznie jako miejsce niewyszukanych rozrywek. Niewątpliwie jest to naruszanie dobrego imienia kulturalnej stolicy Polski.
Siła odstrasza
Były wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski w rozmowie z Bogumiłem Łozińskim mówi, że rozejm między prezydentem Ukrainy Petro Poroszenką i Władimirem Putinem może być początkiem rozbioru Ukrainy. - Putin łamie jego warunki i będzie szedł dalej w kierunku południowo-zachodnim, aby odciąć Ukrainę od Morza Czarnego. Co gorsza widać, że mu to nie wystarczy, że prze dalej w kierunku zachodnim. Bardzo znamienne jest porwanie funkcjonariusza estońskiego wywiadu. Putin może na przykład powiedzieć, że ten funkcjonariusz rzekomo ujawnił jakieś plany inwazji na Rosję, i ogłosić ekspedycję karną na Estonię czy Łotwę - wskazuje Waszczykowski.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.