Ratownicy prowadzący 12. dobę poszukiwania górnika zaginionego po katastrofie w kopalni Mysłowice-Wesoła znaleźli go w nocy z piątku na sobotę. 42-letni kombajnista nie żyje - podał rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego Wojciech Jaros.
Zastępy ratownicze przeszukujące końcówkę podziemnego rozlewiska znalazły poszukiwanego 440 m od wlotu chodnika na poziomie 665 m. Obecny stale w bazie ratowników lekarz potwierdził zgon.
"Znalezienie pracownika było możliwe dzięki olbrzymiej determinacji i poświęceniu ratowników, kierownictwa akcji, członków jej sztabu, kierownictwa kopalni i Katowickiego Holdingu Węglowego" - powiedział Jaros.
Akcja była bardzo trudna. Ratownicy wielokrotnie musieli przerywać poszukiwania i wycofywać się do bazy z powodu zagrożenia stwarzanego przez wzrost stężeń gazów wybuchowych. Zmagali się z utrudniającą poszukiwania wysoką temperaturą, zadymieniem i rozlewiskami wody.
Odnaleziony kombajnista to już druga śmiertelna ofiara katastrofy w mysłowickiej kopalni. 6 października wieczorem na poziomie 665 m doszło prawdopodobnie do zapalenia bądź wybuchu metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, 31 trafiło pierwotnie do szpitali.
W poniedziałek rano w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich zmarł jeden z najciężej rannych, 26-letni górnik. W siemianowickiej placówce jest nadal 21 najciężej poszkodowanych. Stan dwóch z nich był w piątek - jak podali lekarze - "ekstremalnie krytyczny", a jednego - "krytyczny".
Okoliczności wypadku wyjaśniają Prokuratura Okręgowa w Katowicach i Wyższy Urząd Górniczy.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.