12 księży, duszpasterzy diecezjalnych i zakonnych parafii Oświęcimia oraz blisko 200 wiernych uczestniczyło we Mszy św. odprawionej 2 listopada przed wejściem do Bloku Śmierci byłego KL Auschwitz.
Na dziedzińcu KL Auschwitz pomiędzy blokami nr 10 i 11 przed ścianą straceń, w latach 1941−1943 esesmani rozstrzelali kilka tysięcy osób. Ginęli tu głównie polscy więźniowie polityczni, przede wszystkim przywódcy i członkowie organizacji konspiracyjnych, osoby zaangażowane w organizowanie ucieczek i udzielanie pomocy uciekinierom oraz za kontakty ze światem zewnętrznym. Rozstrzeliwano tu także Polaków przywożonych spoza obozu; wśród nich zakładników aresztowanych w odwet za akcje polskiego ruchu oporu skierowane przeciwko okupacyjnym władzom niemieckim.
Przy ścianie śmierci ginęli mężczyźni, kobiety, a nawet dzieci. Znane są także przypadki rozstrzeliwania więźniów innych narodowości; Żydów i radzieckich jeńców wojennych. Na dziedzińcu esesmani wykonywali karę chłosty, a także słupka, polegającą na wieszaniu więźniów za wykręcone do tyłu ręce. Oprawcy karali najczęściej takie „przestępstwa”, jak: próba zdobycia dodatkowej żywności, posiadanie dodatkowej odzieży, pieniędzy, przedmiotów wartościowych, spóźnienie na apel, przerabianie odzieży czy noszenie niewłaściwych oznakowań. Powodem skatowania więźnia mogło być trzymanie rąk w kieszeni, zabrudzone ubranie, brak guzika, „bezczelne” spojrzenie czy niedokładne oddanie honoru SS-manowi. W 1944 roku zaprzestano wykonywania egzekucji przy ścianie śmierci. Odtąd SS-mani rozstrzeliwali więźniów w komorach gazowych i krematoriach w Birkenau.
ks. Jacek Pędziwiatr /Foto Gość
Ściana śmierci - miejsce modlitwy i refleksji
Blok nr 11 nazywany był przez więźniów Blokiem Śmierci. Pełnił on kilka funkcji, z których najważniejszą była rola centralnego obozowego aresztu. Esesmani umieszczali tu więźniów i więźniarki ze wszystkich części KL Auschwitz podejrzewanych przez obozowe gestapo o udział w konspiracji, próby ucieczek i buntów, utrzymywanie kontaktów ze światem zewnętrznym. Więziono tu także Polaków spoza obozu, aresztowanych między innymi za udzielanie pomocy więźniom. Poddawano ich brutalnemu śledztwu, kończącemu się najczęściej wyrokiem śmierci przez rozstrzelanie lub powieszenie.
W pierwszych latach istnienia obozu przetrzymywano w tym bloku karną kompanię (Strafkompanie) i kompanię wychowawczą (Erziehungskompanie), wykonujące najcięższe prace. Najwięcej ofiar pochłonęła karna kompania, do której początkowo wcielano prawie wszystkich nowo przywiezionych więźniów Żydów, a także polskich księży. Przejściowo przebywała w tym bloku specjalna grupa więźniów zatrudniona w krematorium przy spalaniu zwłok (Sonderkommando).
Od 1943 roku umieszczano tu tzw. więźniów policyjnych (Polizeihäftlinge). Byli to Polacy pozostający do dyspozycji Gestapo Rejencji Katowickiej, podejrzani o działalność w ruchu oporu. Oczekiwali w tym bloku na wyrok niemieckiego sądu doraźnego, który skazywał ich najczęściej na śmierć.
W karnych celach znajdujących się w piwnicach, nazywanych bunkrem, esesmani zamykali więźniów uznanych winnymi przekroczenia obozowego regulaminu. W 1941 roku umieszczano tu także skazanych na śmierć głodową.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.