12 księży, duszpasterzy diecezjalnych i zakonnych parafii Oświęcimia oraz blisko 200 wiernych uczestniczyło we Mszy św. odprawionej 2 listopada przed wejściem do Bloku Śmierci byłego KL Auschwitz.
Na zakończenie uczestnicy nabożeństwa weszli na przylegający do bloku 11 zamknięty plac i złożyli zapalone znicze przy Ścianie Śmierci, gdzie podczas funkcjonowania obozu rozstrzelano tysiące więźniów, głównie polskiej narodowości.
2 listopada był zwykłym dniem zwiedzania byłego KL Auschwitz. Można było spotkać kilkanaście grup młodzieży z Izraela, a także kilka grup z Dalekiego Wschodu. Wśród tak egzotycznych przybyszów były także spore grupy miejscowej ludności oraz przyjezdnych z całej Polski. Przeważały pojedyncze osoby oraz rodziny. W większości przypadków byli to bliscy i potomkowie ofiar KL Auschwitz. Rodzimych odwiedzających łatwo można było rozpoznać po przynoszonych na teren muzeum zniczach. Składano je nie tylko przy Ścianie Śmierci. Lampki paliły się również przy wejściu do niektórych bloków obozowych, na placu apelowym oraz pod szubienicą, w miejscu, gdzie wykonywano publiczne egzekucje.
Msza św. za zmarłych i pomordowanych w KL Auschwitz rozpoczęła się o 14.00. Modlitwie przewodniczył dziekan oświęcimski ks. Krzysztof Straub. − Tu nie są potrzebne wielkie uroczystości rocznicowe, na których różni ludzie zbijają swój kapitał polityczny. Tu ma być cisza i pamięć! − powiedział do zebranych i zaapelował, by do modlitwy za zmarłych dołączyli także błaganie o pokój. − Pamięć o zmarłych w tym miejscu pobudza nas do modlitwy o pokój w świecie i w naszych sercach − zaznaczył ks. Straub. − Bo każda nienawiść i wojna rodzi się najpierw w sercu człowieka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.