Kolejny raz ekstremistyczna organizacja islamska Boko Haram dokonała masowego porwania ludzi. Do ataku doszło tym razem w północnym Kamerunie, w pobliżu granicy z Nigerią, gdzie islamiści kontrolują znaczną część przygranicznego stanu Borno.
W niedzielę nad ranem terroryści uprowadzili z miejscowości Mabass w sumie 80 osób, w większości nieletnich. Trzy osoby zabito. Zniszczono też kilkadziesiąt domów. Część porwanych udało się odbić kameruńskiemu batalionowi szybkiego reagowania. Do walki z Boko Haram w tym rejonie Kamerunu wprowadzono też specjalne siły z sąsiedniego Czadu. Najpoważniejszym problemem pozostaje jednak Nigeria, gdzie władze centralne wydają się nie panować nad sytuacją, skupione na zbliżających się wyborach.
„Sytuacja jest poważna – powiedział Radiu Watykańskiemu arcybiskup Abudży kard. John Olorunfemi Onaiyekan. – Martwi to, że nasze władze nie są w stanie jasno ocenić położenia. Według mnie ta niezdolność jest zawiniona. To straszne, że nasz prezydent i inni rządzący śpią spokojnie, podczas gdy kraj znajduje się w tak strasznym położeniu. Ci, którzy nami rządzą, nadal nic nie robią i udają, że nic się nie stało. A przecież środków nie brakuje: pieniędzy jest w bród. Brak jest tylko poczucia odpowiedzialności ze strony rządzących. Tymczasem trzeba współpracy, także międzynarodowej, bo ludzie z Boko Haram po zbrodniach dokonanych w Nigerii łatwo przekraczają granice i docierają do Kamerunu i Czadu. Na ulicach niektórych miejscowości w Czadzie Boko Haram otwarcie werbuje ludzi w swoje szeregi, płacąc dolarami. I ci, którzy nie mają pracy, idą na to. A zatem sytuacja jest poważna. Prosimy słuchaczy Radia Watykańskiego o modlitwę, aby nasz rząd uznał powagę sytuacji, abyśmy umieli podjąć nie tylko drogę działań zbrojnych, ale także dialog polityczny”.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.
Nazwy takie nie mogą być zakazane - poinformowała Rada Stanu powołując się na wyrok TSUE.