Analizy lingwistycznej tłumaczenia konwencji ws. przemocy wobec kobiet domagają się posłowie PiS. Powołują się na opinię jednego z prawników, która wykazała, że konwencja jest źle przetłumaczona na język polski. MSZ przekonuje, że tłumaczenie nie wprowadza w błąd.
W czwartek komisje spraw zagranicznych oraz sprawiedliwości i praw człowieka rozpatrują poprawki zgłoszone we wrześniu ub.r. do projektu ustawy ratyfikującej konwencję. Jeśli przyjmą sprawozdanie w sprawie projektu, będzie go można poddać pod głosowanie.
Wniosek o przerwę i skierowanie konwencji do kolejnej ekspertyzy, tym razem lingwistycznej, zgłosiła Małgorzata Sadurska (PiS). Dyskusja na temat tego, czy konwencja została dobrze przetłumaczona z języków angielskiego i francuskiego (w tych językach powstała) zdominowała posiedzenie połączonych komisji, które miały rozpatrzyć poprawki zgłoszone podczas drugiego czytania (obie dotyczą tego, by Sejm nie wyraził zgody na ratyfikację konwencji). Posłowie przekonywali, że muszą wiedzieć, nad czym będą głosować, dlatego analiza taka jest konieczna.
Wiceminister spraw zagranicznych Artur Nowak-Far zapewnił posłów, że choć tego typu dokumentów nie tłumaczy się dosłownie, treść tłumaczenia konwencji na pewno nie wprowadza posłów w błąd.
We wtorek premier Ewa Kopacz mówiła, że jeśli komisja w czwartek skończy pracę, jest szansa, że w piątek w Sejmie odbędzie się głosowanie. Poinformowała, że podczas głosowania w Sejmie nie będzie dyscypliny partyjnej obowiązującej posłów PO, ale zapewniła, że "konwencja głosami PO przejdzie". Nieoficjalnie politycy PO przyznają, że konwencja dzieli posłów ich klubu - część z nich jest przeciwna ratyfikacji.
Uchwalenie przez Sejm ustawy nie będzie oznaczało ratyfikowania konwencji, ale upoważni do tego prezydenta.
Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r. W kwietniu ub. roku Rada Ministrów podjęła uchwałę ws. przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjęła projekt odpowiedniej ustawy. Pod koniec sierpnia odbyło się pierwsze czytanie projektu w Sejmie; podczas drugiego czytania, we wrześniu, zgłoszono poprawki, co spowodowało, że projekt został ponownie skierowany do komisji. Posiedzenie, na którym komisje miały je rozpatrzyć, było kilkakrotnie odwoływane. Na ostatnim, które odbyło się 21 października 2014 r., posłowie uznali, że projekt wymaga jeszcze opinii konstytucjonalistów.
Argumenty o niezgodności konwencji z konstytucją oraz o tym, że stanowi ona zagrożenie dla polskiej tradycji i rodziny, były formułowane w trakcie prac parlamentarnych, a także wcześniej - od początku dyskusji nad zasadnością ratyfikacji.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.