Siły powietrzne Kenii w nocy z niedzieli na poniedziałek przeprowadziły ataki lotnicze na dwa obozy islamistów z Al-Szabab w sąsiedniej Somalii - poinformowała armia w poniedziałek. W niedawnym ataku Al-Szabab na kampus uniwersytetu w Kenii zginęło 150 osób.
Kenijskie myśliwce ostrzelały obozy bojowników w Gondodowe i Ismail, które są położone w regionie Gedo w odległości ok. 200 km od granicy. Ze względu na duże zachmurzenie nie dało się ocenić skali wyrządzonych strat.
To właśnie z zaatakowanych obozów islamiści przedostają się do Kenii, by dokonywać zamachów - podało cytowane przez agencję Reutera źródło w siłach zbrojnych.
Nocna operacja lotnicza to pierwsza zbrojna reakcja władz Kenii na czwartkowy atak Al-Szabab na kampus uniwersytecki w Garissie, w którym zginęło 150 osób, a ok. 80 odniosło obrażenia. Według Al-Szabab był to odwet za udział kenijskiego wojska w siłach pokojowych Unii Afrykańskiej, które w walce z islamistami wspierają słabe władze w Mogadiszu.
Był to najkrwawszy atak na kenijskim terytorium od 1988 r., gdy w zamachu bombowym Al-Kaidy na ambasadę USA w Nairobi zginęło ponad 200 osób.
W sobotę prezydent Uhuru Kenyatta zapowiedział walkę z terroryzmem i ukaranie sprawców ataku. Przekazał też, że władze zaoferowały nagrodę w wysokości 215 tys. dolarów za schwytanie dowódcy Al-Szabab i prawdopodobnego organizatora ataku w Garissie, Mohameda Mohamuda.
Wcześniej islamiści zapowiedzieli, że w Kenii rozpętają "długotrwałą i straszliwą" wojnę, która sprawi, że miasta w tym kraju "spłyną krwią".
Mimo podejmowanych od dawna wysiłków władzom Kenii nie udaje się powstrzymać napływu bojowników Al-Szabab przez nieszczelną, 700-kilometrową granicę z Somalią. Od kwietnia 2013 r. dżihadyści z somalijskiej partyzantki zabili w Kenii ponad 400 osób.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.