Z ustaleń śledztwa ws. tzw. afery podsłuchowej wynika, że nagranych zostało ponad 100 spotkań, w których uczestniczyło około 90 osób - wynika z informacji przedstawionej w czwartek przez prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta posłom sejmowej speckomisji.
Prokurator generalny na posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych informował o sprawie upublicznienia akt śledztwa podsłuchowego oraz o przebiegu samego postępowania dotyczącego nagrywania w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób m.in. z kręgów polityki i biznesu. Posiedzenie speckomisji było niejawne, ale - zgodnie z zapowiedzią Seremeta - na stronie internetowej PG opublikowana została w środę po południu informacja w tej sprawie i wystąpienie, które szef prokuratury przedstawił speckomisji.
"W oparciu o treść nagrań, jak też na podstawie obszernych wyjaśnień podejrzanych Łukasza N. i Konrada L. ustalono, iż nagranych zostało przeszło 100 spotkań, w których uczestniczyło około 90 osób. Ogromna większość z nich została już przesłuchana, przy czym niektórzy kilkakrotnie, a to z racji uczestnictwa w więcej niż jednym nagrywanym spotkaniu" - wskazał w swym wystąpieniu Seremet.
Zaznaczył ponadto, że w śledztwie zabezpieczono nośniki informacji, na których zarejestrowane zostały nagrania łącznie 21 spotkań. Materiały te uzyskano od CBA, zabezpieczono po przeszukaniach pomieszczeń należących do podejrzanych, a także otrzymano od dziennikarzy dwóch tygodników.
W śledztwie dotychczas - jak dodał Seremet - przesłuchano 240 świadków, dokonano 35 przeszukań i przeprowadzono trzy eksperymenty procesowe. Uzyskano także 19 opinii kryminalistycznych.
Śledztwo ws. podsłuchiwania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Zarzuty w nim postawiono czterem osobom - biznesmenowi Markowi Falencie, który według śledczych miał zlecić wykonanie nagrań, jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce oraz wykonującym nagrania dwóm pracownikom restauracji - Łukaszowi N. i Konradowi L. Falenta nie przyznaje się do zarzutów.
Ostatnio śledztwo zostało przedłużone do 17 września. Jednym z głównych powodów przedłużenia - jak informowano - jest oczekiwanie na pomoc prawną z USA. Skierowany w styczniu do tego kraju wniosek o pomoc prawną dotyczy - jak poinformował Seremet - okoliczności związanych z "rejestracją domeny i aktywnością użytkowników serwisu internetowego, na którym magazynowane były pliki dźwiękowe zawierające bezprawnie podsłuchane rozmowy".
"Z informacji przekazanej przez stronę amerykańską wynika, że przystąpi ona do rozpoznawania wniosku w połowie czerwca. (...) Wyniki wspomnianej pomocy prawnej mogą dostarczyć dowodów o fundamentalnym znaczeniu dla śledztwa i ukierunkować je na nowe wątki" - zaznaczył prokurator generalny.
Jednocześnie - odnosząc się do kwestii upublicznienia akt tego postępowania - szef prokuratury podkreślił, iż upublicznienie to "było skutkiem bezprawnego rozpowszechnienia informacji, które legalnie znalazły się w dyspozycji uczestnika postępowania".
"W toku postępowania akta sprawy udostępniono 11 pokrzywdzonym i 11 pełnomocnikom, a nadto czterem podejrzanym, z których jeden nie skorzystał dotychczas z prawa wglądu w akta i czterem obrońcom podejrzanych" - zaznaczył Seremet. Dodał, że łącznie akta przeglądało 15 osób, z których wszystkie uzyskały zgodę na sporządzenie fotokopii.
Seremet zastrzegł, że stronom nie zostały natomiast udostępnione nieupublicznione dotychczas stenogramy z rozmów zarejestrowanych w restauracjach; nie ujawniono też nagrań z odbywanych w tych restauracjach spotkań.
W zeszłym tygodniu w internecie opublikowano zdjęcia akt śledztwa ws. "afery podsłuchowej". Zarzut ujawnienia tych materiałów bez zgody prowadzącego śledztwo usłyszał Zbigniew S. W mediach pojawiły się informacje o umieszczeniu w internecie kolejnych dokumentów. S. otrzymał wezwanie do prokuratury na czwartek "w celu wykonania czynności z jego udziałem".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.