Tramwaj czy autobus to specyficzne miejsce. Niby przestrzeń dla wszystkich, a jednak nie do końca.
Na dowcip dowcipem
Zdarzają się przypadki, kiedy ludzie traktują księdza lub siostrę zakonną z humorem. – Jechałam z Sępolna tramwajem razem ze studentami. Gdy weszłam, kontrolerzy biletów akurat kończyli „przetrzepywać” pasażerów. Ludzie zwrócili na mnie uwagę, a z grupki młodych wyrwało się takie humorystyczne: „No dobra, w tej chwili różańce do kontroli!” – uśmiecha się s. Franciszka. Innym razem, gdy poruszała się autobusem, ktoś rzucił głośno: „A teraz wszyscy wyciągamy na tacę!”.
Duchowni zgodnie stwierdzają, że poczucie humoru w drugą stronę też jest bardzo ważne. – Nigdy się nie obrażam, nie „nakręcam się”, ale odpowiadam na zaczepkę żartem. Wielu ludzi jest do odzyskania dla Pana Boga, więc nie możemy się obruszać. Bywały sytuację, że ktoś na mój widok się przesiadał. To dla mnie sygnał, że jest poraniony wewnętrznie – odpowiada ks. Radecki.
Zdarzają się sytuację, kiedy można zostać… bohaterem! – Mam na swoim koncie ujęcie „gapowicza”! (śmiech) „Kanary” złapały chłopaka bez biletu. Wyrwał się nagle i zaczął uciekać do najbliższego wyjścia, przy którym stałam ja. Nie przesunęłam się. Wpadł na mnie i wtedy go dopadli. Usłyszałam wówczas: „Skończysz w piekle!”. Na to jeden z kontrolerów od razu odparł: „Chyba ty”. Potem oficjalnie podziękowali, że pomogłam – wspomina siostra franciszkanka.
Świadectwo dla obu stron
Naturalnie, trafiają się również pozytywne akcenty „tramwajowo-autobusowe”. – Szczególnie starsi ludzie cieszę się, gdy widza księdza. Nie ukrywają sympatii. Kilka razy słyszałem komentarz: „Dziękuję, że ksiądz jest w sutannie”. Bywało, że umawiałem się na spowiedź w tramwaju – mówi ks. Radecki. Kl. Teodor dodaje, że poruszanie się komunikacją miejską stwarza możliwość ewangelizacji, nie tylko samym ubiorem: – Ludzie zagadują, pytają, chcą rozwiać swoje wątpliwości religijne. Często w czasie tych rozmów widać poruszenie – oświadcza.
Sutanna, koloratka czy habit dają ludziom okazję i szansę. Do pozdrowienia i wychwalania Pana Boga, do manifestowania swojej wiary, pokazania pozytywnego świadectwa w przestrzeni publicznej. – Obyśmy jak najczęściej pojawiali się w autobusie czy tramwaju w swoim stroju tradycyjnym i uświadamiali ludziom, że żyjemy pośród nich, że jesteśmy jednymi z nich – puentuje ks. Radecki, który od wielu lat porusza się publicznymi środkami transportu.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.