Tramwaj czy autobus to specyficzne miejsce. Niby przestrzeń dla wszystkich, a jednak nie do końca.
W stolicy Dolnego Śląska kapłani i siostry zakonne poruszają się publicznymi środkami transportu. Reakcje mieszkańców na sutannę, koloratkę, czy habit są bardzo różne. Powody tych zachowań także. – Sami odzwyczailiśmy ludzi od takiego widoku. Po prostu się nas tam nie spodziewają. Wielu nie widziało nigdy księdza poza kościołem – mówi ks. Aleksander Radecki.
Jak czerwona płachta na byka
Podejście człowieka do osoby duchownej można odczytać już po samym spojrzeniu. Pod tym względem wyróżniamy trzy zasadnicze postawy wzrokowe. – Po pierwsze, obojętność, brak zainteresowania. Druga opcja: co chwilę niespokojne zerkanie kątem oka. Po trzecie, „mierzenie z góry na dół” ze zdziwieniem lub taką widoczną pretensją, co to za człowiek wszedł – opowiada Teodor Sawielewicz, kleryk 5. roku wrocławskiego seminarium. Ale na wzroku się czasem nie kończy.
– Na pl. Dominikańskim mężczyzna raz wziął mnie „za klatę” i po prostu wyrzucił z tramwaju, za to, że wyglądałem jak ksiądz. Po chwili kilku innych chciało mu „ręcznie” wytłumaczyć, że tak się z pasażerami nie postępuje. Wsiedliśmy z powrotem. Ktoś zapytał: „Co ksiądz mu zrobił?” Odpowiedziałem: „Prawdopodobnie obudziłem sumienie. Pewnie długo nie był u spowiedzi.” Na te słowa wszyscy praktycznie odwrócili się do mnie plecami. Widocznie czuła struna się odezwała – wspomina ks. Radecki.
Zazwyczaj problem pojawia się wśród ludzi pod wpływem alkoholu, szczególnie podróżujących po mieście w grupie. „Procenty” dodają im odwagi i wtedy wychodzi, jakie mają podejście do sprawy. – Kiedyś jeden z kilku młodych chłopaków krzyknął nagle na mój widok: Pingwin, pingwin w tramwaju! – mówi s. Franciszka Wanat. Gdy jadą nietrzeźwi, bywa nieprzyjemnie. – Agresji fizycznej nie ma, ale często słowna. Zaczynają się komentarze na różne medialne wydarzenia związane z kościołem. Cieszą się, że mogą się wyżyć na człowieku. Wtedy pełnię rolę swoistego katalizatora – stwierdza ks. Radecki.
W niektórych przypadkach sutanna czy habit działają jak czerwona płachta na byka. – Pewnego razu mój strój spowodował lawinę wyzwisk i przekleństw. Muszę przyznać, człowiek miał szeroki repertuar wulgaryzmów. Przez ok. 5 minut bez przerwy mnie wyzywał. Potem zaczął się powtarzać. Mówię mu więc: „To już było, zapraszam do spowiedzi, mogę podać adres”. Człowiek się uspokoił – dodaje.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.